REKLAMA
Kategorie

Mężczyźnie uratowano dłoń, ale stracił palec. Dlaczego transport z Częstochowy do Łodzi zajął 6 godzin?

To była pomoc przy budowie domu córki. Cięcie listew, które wykonywał już nie raz. Jednak chwila nieuwagi sprawiła, że tym razem stało się nieszczęście. Ostrze piły zraniło dwa palce lewej ręki. Ten wskazujący trzymał się jedynie na skrawku skóry. Tuż po wypadku, Franciszek Kuras został przewieziony do Szpitala Wojewódzkiego w Częstochowie. Liczył na to, że tam jego dłoń zostanie uratowana. – Po zmianie tego opatrunku, po prześwietleniu położyli mnie na stół i tak sobie leżałem przez godzinę czasu. A to był dopiero początek oczekiwania na operację, która w szpitalu na terenie częstochowskiej Parkitki w ogóle nie została przeprowadzona. – Po 20-stu paru minutach lekarz, który opiekował się pacjentem zaczął szukać ośrodka, do którego można by wysłać pacjenta celem retransplantacji palca – informuje Magdalena Sikora, Wojewódzki Szpital Specjalistyczny w Częstochowie.

 

Zapadła decyzja o transporcie pacjenta do Kliniki Chirurgii Dłoni w Łodzi. Jednak warunkiem jego przyjęcia było wykonanie w Częstochowie wszystkich badań, niezbędnych do przeprowadzenia operacji. Ich wyniki były znane około godziny 15:00, czyli nieco ponad dwie godziny od przyjęcia pana Franciszka do szpitala. – Trzykrotnie pielęgniarka dzwoni i oświadcza przy rodzinie, że oczekujemy na karetkę pogotowia – mówi Magdalena Sikora. Karetka jednak w szpitalu pojawiła się prawie dwie godziny później. Dlaczego? Na to pytanie dziś nikt nie mógł odpowiedzieć. Dyrektor stacji częstochowskiego pogotowia był dla nas nieuchwytny. – Lekarz, który mnie tam przyjmował i robił pierwsze oględziny, tyle mi powiedział: ja na pana czekam, wiedziałem o panu o godzinie 13:30 – opowiada Franciszek. W Łodzi przeprowadzono operację, dzięki której udało się uratować dłoń, ale nie całą. Jeden palec trzeba było amputować. – Miały miejsce te konsultacje w godzinach południowych, popołudniowych, około godziny 14:00. Został on przywieziony do nas o godzinie przed 20:00, może po 19:00 parę minut – oznajmia Jacek Dudek, Uniwersytecki Szpital Kliniczny WAM w Łodzi.

 

Czyli sześć godzin po tym, jak pan Franciszek trafił na Szpitalny Oddział Ratunkowy w Częstochowie. Teraz, sprawą zajmuje się prokuratura. Taką decyzję śledczy podjęli z urzędu, nie czekając na wniosek pacjenta. – Kwestia procesów decyzyjnych i szeroko rozumianej każe prokuratorowi w każdym tego typu przypadku, bardzo uważnie przyglądać się czy te wszystkie procedury są przestrzegane – tłumaczy Robert Wypych, Prokuratura Okręgowa w Częstochowie.

 

I czy którakolwiek z podjętych decyzji miała wpływ na to, że palec pacjenta musiał zostać amputowany.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button