Mysłowice: Wyciek na składowisku niebezpiecznych odpadów! Ogromne pojemniki z cieczą rozszczelnione! [ZDJĘCIA]
Wyciek w Mysłowicach! Ogromne pojemniki z nieznaną na razie substancją wywróciły się dzisiaj rano na składowisku odpadów niebezpiecznych w Mysłowicach w dzielnicy Brzezinka!
Będziemy płacili kaucję za plastikowe butelki? Odpowiedź w TOP 5 SILESIA FLESZ
Jak wynika ze wstępnych informacji, na składowisku odpadów niebezpiecznych w Mysłowicach w dzielnicy Brzezinka doszło do wycieku nieznanej substancji. Do wycieku doszło, kiedy pojemniki składowane w tym miejscu przewróciły się. W pojemnikach – tzw. mauzerach – przechowywane są niebezpieczne dla środowiska substancje.
WYCIEK W MYSŁOWICACH! SŁUŻBY OPANOWUJĄ SYTUACJĘ W BRZEZINCE
Na miejscu są strażacy, jest także policja. Zagrożony teren został odgrodzony, nie są wpuszczanie tu postronne osoby. Straż pożarna zabezpiecza teren. Ze wstępnych informacji od służb wynika, że część rozlanej cieczy to prawdopodobnie rozpuszczalniki. Co do pozostałej części wciąż nie wiadomo, co się rozlało na składowisku.
Wyciek w Mysłowicach sprawdzą także inspektorzy ochrony środowiska – muszą sprawdzić oddziaływanie rozlanych cieczy na środowisko i ludzkie zdrowie i życie. Na razie nie ma konieczności ewakuacji mieszkańców – ale w powietrzu można wyczuć silną woń chemikaliów.
WYCIEK W MYSŁOWICACH NA SKŁADOWISKU ODPADÓW NIEBEZPIECZNYCH
Jak powiedział naszemu reporterowi, Pawłowi Jędrusikowi prezydent Mysłowic, Dariusz Wójtowicz który jest na miejscu wycieku – to niestety nie pierwszy raz, kiedy na składowisku w dzielnicy Brzezinka ma miejsce wyciek. Podobne sytuacje zdarzały się już w przeszłości. Podobnie jak nieprawidłowości, związane ze sposobem składowania odpadów niebezpiecznych na tym składowisku.
Składowisko w Mysłowicach, na którym miał miejsce wyciek, to powierzchnia około 6500 metrów kwadratowych. Składowane są tu odpady niebezpieczne. Jak mówi nam prezydent Dariusz Wójtowicz – miasto nosi się z zamiarem likwidacji składowiska, ale nie jest to ani szybki ani łatwy proces.
Na razie wyciek w Mysłowicach jest opanowywany. Na miejscu trwa akcja – służby na razie nie są w stanie podać terminu ich zakończenia.
Materiał Pawła Jędrusika:
Wyciek szkodliwych substancji w Mysłowicach. Około godziny 11 strażacy otrzymali informację, że na składowisku przy ul. Brzezińskiej doszło do wybuchu, a w powietrzu jest wyczuwalny zapach chemikaliów. Na miejscu okazało się, że nie doszło do pożaru, ale wywróciło się kilka pojemników, tzw. mauzerów, z których wyciekły szkodliwe substancje. O tym, co robić dalej, ma zadecydować wojewódzki inspektor ochrony środowiska.
– Na pewno będą musiały być usunięte. To są różnego rodzaju odpady poreakcyjne, rozpuszczalniki wymieszane z wodą, farbami drukarskimi i tym podobne rzeczy, o których dokładnie nie wiemy, bo nie jesteśmy w stanie w 100 proc. stwierdzić, z czym mamy do czynienia. Czekamy, będziemy podejmować dalsze decyzje, co mamy robić w tej chwili – mówi mł. bryg. Wojciech Chojnowski, PSP w Mysłowicach.
Usunąć niebezpieczne chemikalia chce też miasto. To jednak nie jest łatwe.
– Próbujemy od wielu miesięcy pozbyć się niebezpiecznych substancji z terenu Brzezinki. Niestety, WIOŚ i wszystkie inne służby, które próbują nam pomóc są bezradne, ze względu na prawo, jakie jest obecnie w Polsce. Można takie substancje przechowywać bezkarnie, co dzieje się w Mysłowicach – mówi Dariusz Wójtowicz, prezydent Mysłowic.
W trakcie akcji strażaków nie trzeba było ewakuować mieszkańców. Policja odgrodziła teren i nie wpuszczała osób postronnych. Nie wiadomo, jak dużo pojemników z chemikaliami znajduje się na składowisku, bo ma ono ponad 6500 m2.
autor: Wojtek Zegolewski/Paweł Jędrusik