reklama
Kategorie

Na paralotniach przmierzyli całą Alaskę. To ponad 1000 km [WIDEO + ZDJĘCIA]

reklama

Rzadko lądują tu nawet samoloty, a pan Roman właśnie takim dość nietypowym środkiem transportu przemierzył niemal 1000 kilometrów. – Z tygodnia na tydzień ta myśl coraz częściej do mnie powracała, aby zobaczyć Alaskę z góry. To był główny cel – mówi Roman Szopa. Z północy na południe, od Oceanu Arktycznego do Spokojnego na czterech motolotniach, razem z przyjaciółmi. Dla wielu rzecz niewykonalna. – Takie myśli już też były, że jednak to troszeczkę może nas przerosnąć – cała ta organizacja i też jakby wyzwanie finansowe, ale no cóż – po to są wyzwania, aby się z nimi brać za bary – dodaje.

 

Przygotowania do tej wyprawy trwały ponad rok. Latali w różnych ekstremalnych miejscach – między innymi jako pierwsi w Polsce dokonali jednodniowego przelotu wokół Tatr. Wszystko po to, aby upewnić się, że dadzą radę. Rozważając każdy z możliwych scenariuszy. – Amerykanie też podejmowali kilka działań, kilka projektów, które nie zakończyły się sukcesem – mówi paralotniarz.

reklama

 

Pomysł na tak nietypowy przelot zrodził się w Dąbrowie Górniczej. Roman Szopa to paralotniarz z 20-letnim doświadczeniem. Do jego realizacji udało mu się namówić przyjaciół. – Wydawał się szalony. Nikt dotąd takiego pomysłu nie zrealizował. Norma było odrywanie się od ziemi i latanie na płóciennych skrzydłach, natomiast jesteśmy troszkę inni niż reszta społeczeństwa – mówi Krzysztof Dudziński.

 

Pomysł szalony, ale jak się okazało, dla nich nie było rzeczy niemożliwych. Po blisko 40 dniach wylądowali w Seward na Alasce. Dopiero wtedy żona pana Romana odetchnęła z ulgą. – Wiadomo, że to są tereny takie mało sprzyjające, dzikie, dzika przyroda i jeszcze to, co sobie mąż założył… No nikt tego nie dokonał, to było coś pierwszego, więc wiązało się z dużym ryzykiem – wspomina Ewa Szopa.

 

A bakcyl ekstremalnych podróży został już dalej przekazany. – Często tata nas zabiera na różne wyprawy, do Afryki, na Islandię, takie dość ekstremalne i gdzieś to tam na pewno zostało u mnie – twierdzi Mateusz Szopa. Za nimi przygoda życia, ale pomysły na kolejne wyprawy już są. Pan Roman głośno myśli o podróży motolotnią na Wschód.

 

 

reklama

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button