reklama
SportWiadomość dnia

Nie ma śniegu, jest igelit. Polscy skoczkowie rozpoczęli treningi na skoczni w Szczyrku [ZDJĘCIA]

reklama

Zawodnicy uczestniczyli min. w dniu otwartym dla mediów, podczas którego dziennikarze i fotoreporterzy mogli z bliska przyglądać się pracy wykonywanej przez naszych sportowców na skoczni. W sali konferencyjnej COS Szczyrk odbyła się prezentacja wszystkich kadr PZN w tej dyscyplinie narciarstwa klasycznego, którą poprowadził Prezes PZN Apoloniusz Tajner.

 

Tuż przed porannym treningiem z zawodnikami spotkał się… były trener kadry Łukasz Kruczek. Była to jednak krótka wizyta i po niej skoczkowie udali się na Skalite, gdzie najpierw przeprowadzili rozgrzewkę, ćwiczenia rozciągające oraz imitacje pod okiem sztabów szkoleniowych z trenerami głównymi na czele: Stefanem Horngacherem (Kadra A), Robertem Mateją (Kadra B) i Maciejem Maciusiakiem (Kadra Młodzieżowa C). Później przyszła pora na skoki. Obóz w Szczyrku to pierwsze zgrupowanie, podczas którego nasi zawodnicy mogą sprawdzić w praktyce, na skoczni wszystko to, czego się nauczyli podczas pierwszego miesiąca pracy trenera Horngachera w naszym kraju. Przy pięknej, słonecznej pogodzie Kadry A i B oddawały skoki na obiekcie HS-106, natomiast juniorzy oraz dziewczyny ćwiczyli na mniejszej skoczni HS-77.

reklama

 

 

Wszyscy kadrowicze zgodnie podkreślają, że trening wprowadzony przez nowego szkoleniowca jest dla nich zupełną nowością, a zmiany wymagają dużo pracy. – Szczególnie na początku zmiana całego procesu treningowego dawała mocno w kość i to było czuć w mięśniach. Nie mieliśmy też prawie czasu na odpoczynek po minionym sezonie zimowym, niemniej jednak robimy to wszystko w określonym celu. Do nowego planu musimy się odpowiednio wdrożyć i być miesiąc do przodu – podkreśla Dawid Kubacki. – Nasze przyzwyczajenia zostały w dużym stopniu przewrócone do góry nogami. Każde ćwiczenie jest inne. To zupełnie nowy sposób treningu i myślę, że dla każdego było to zaskoczeniem. Postaramy się jak najwięcej wyciągnąć z nowego planu. Już po pierwszych skokach mogę powiedzieć, że ma to sens i zaczyna powoli funkcjonować. Trzeba jednak jeszcze dalej popracować nad tym – kontynuuje skoczek z Kadry A.

 

 

Najwięcej zmian czekało Piotra Żyłę, który musiał się pożegnać ze swoją słynną pozycją dojazdową, czyli „garbikiem”. – Tej zimy zakręciłem się, pogubiłem i przekombinowałem. Nowy trener ma swoje metody i wiadomo, że trzeba się z nim było dogadać, czy zostanę w tej pozycji, czy mam ją zmienić. Nie miałem za bardzo pola do manewru, bo Stefan nie akceptował mojej pozycji dojazdowej. Teraz będziemy więc pracować nad nową techniką, żebym mógł aktywnie i stabilnie dojechać do progu. Na sucho nie było żadnych problemów, ale na skoczni pierwszy trening przysposobił mi dość ciekawych wrażeń. Nie spodziewałem się aż takich problemów. Gdy ruszyłem z belki to prawie się wywaliłem, ale po pierwszym treningu potem było już ok – z uśmiechem na ustach komentował „Wewiór”.

 

 

Z kolei Kamil Stoch planuje powrót do przeszłości. – Musimy zmienić nasze myślenie o odbiciu. Odrobinę zmienia się moja pozycja dojazdowa, aczkolwiek staram się wrócić trochę do tego, co było dwa-trzy lata temu. Gdy moja pozycja uciekła, miałem potem w poprzednim sezonie dużo problemów. Muszę cofnąć się i poszukać pozycji z igrzysk, która dawała mi najlepszy kierunek i największą moc, a co za tym idzie dalekie skoki – tłumaczy mistrz olimpijski z Soczi. – Co mogę powiedzieć o Stefanie Horngacherze? Trener jest bardzo pozytywnym człowiekiem, otwartym na dyskusję, a ja bardzo to sobie cenię. Dyscypliny nie trzeba wprowadzać. Zasady są bardzo proste: każdy ma wykonywać zadania, a jeśli komuś się nie chce, to nikt go do niczego nie będzie zmuszał, ale miejsca dla niego w kadrze nie będzie – zastrzega Stoch.

 

 

reklama

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button