Nienawidził kobiet dlatego je mordował. Wampir z Bytomia miał być naśladowcą tego z Zagłębia
Wampira z Bytomia, czyli Joachima Knychałę zatrzymano po raz pierwszy we wrześniu 1979 r. Był łudząco podobny do mężczyzny z portretu pamięciowego przedstawiającego mordercę. Jednak dobre alibi pozwoliło mu opuścić areszt. Potem Wampir z Bytomia zaprzestał aktywności na kilka lat. W Polsce wprowadzono stan wojenny, a milicja zajmowała się głównie tłumieniem strajków. 8 maja 1982 r. Wampir z Bytomia zabił po raz ostatni, a jego ofiarą była szwagierka Knychały, 17-letnia Bogusława Ludyga.
- Joachim Knychała był wzorowym mężem i ojcem dwójki dzieci. Pochodził z Bytomia.
- Chodził na rozprawy Wampira z Zagłębia. Jak później twierdził, opowieści Marchwickiego inspirowały go na tyle, że sam chciał zabijać.
- Kobiety były napadane głównie wzdłuż linii tramwajowej nr. 6, stąd grupę specjalną próbującą przez kilka lat złapać Wampira z Bytomia nazwano „Szóstką”.
- Jako 18-latek został skazany na trzy lata za udział w gwałcie zbiorowym. Jak twierdził kobieta, która przeciwko niemu zeznawała miała kłamać, a w więzieniu zaczął popadać w coraz większą niechęć do płci przeciwnej.
- Został skazany na karę śmierci i stracony w więzieniu przy ul. Montelupich w Krakowie 28 października 1985 r.
Trudne dzieciństwo
Joachim Knychała urodził się 8 września 1952 r. w Bytomiu. Jego ojcem był Polak, a matką Niemka. Wychowywał się w domu swojej babci, również Niemki, która nie mogła wybaczyć swojej córce związku z Polakiem. Nazywała wnuka „polskim bękartem”. Ponadto życie Achima, jego matki i babki nie należało do łatwych, bo jego ojciec zniknął tuż po jego narodzinach. W domu młodego Knychały się nie przelewało, a o nawet najmniejsze niepowodzenia oskarżany był dorastający Joachim. Był bity i poniżany. W swoich wspomnieniach Wampir z Bytomia pisał później. – Na kobietach starałem się zemścić za wszystkie krzywdy, których doznałem we wcześniejszych latach. Ciągle widziałem moją babkę.
Jak wynika z opisu sąsiadów czy bliskich znajomych, Joachim Knychała był przystojnym i bardzo postawnym młodzieńcem o nieśmiałym usposobieniu. Nikt z otoczenia Knychały nie podejrzewał, że za serią morderstw i napadów może stać prosty chłopak z Bytomia i zarazem górnik z kopalni „Andaluzja” w Piekarach Śląskich. Jako 18-latek został jednak skazany za udział w zbiorowym gwałcie. Jak twierdził niesłusznie. Trudne dzieciństwo i pobyt w więzieniu miały być fundamentami popełnianych w przyszłości przez Knychałę zbrodni.
ZOBACZ TAKŻE:
16 grudnia stracono seryjnego mordercę z Katowic. Władca Much poćwiartowane zwłoki trzymał w wannie!
Modus Operandi Wampira z Bytomia
Ofiarami Wampira z Bytomia padały głównie brunetki. Kolor włosów nie był przypadkowy, bo taki właśnie miała jego babka, której szczerze od najmłodszych lat nienawidził. Morderca grasował głównie wzdłuż linii tramwajowej nr. 6, stąd specjalną grupę, której zadaniem było schwytanie Frankensteina, nazwano „Szóstka”. Do morderstw i napadów używał głównie narzędzi wyniesionych z kopalni. Do ulubionych należały mały kilof zwany żelazkiem oraz pyrlik. Nieprzypadkowo oba narzędzia występuję w górniczym godle.
Za każdym razem atakował bardzo podobnie, wręcz idealnie naśladując schemat działania Wampira z Zagłębia. Swoje ofiary śledził, zachodził od tyłu, atakował uderzeniem w głowę, wykorzystywał seksualnie i znikał. Pierwszą ofiarą Knychały była 21-letnia Maria B., która po kłótni z chłopakiem opuściła samotnie klub studencki „Pyrlik” i udała się pieszo do swojego mieszkania przy ul. Wrocławskiej w Bytomiu. Knychała zaczaił się na nią i zaatakował na klatce schodowej. Maria B. na głowie miała czapkę wypchaną modnie gazetami, co zamortyzowało uderzenie tępym narzędziem. Przeżyła.
Joachim Knychała był Wampirem z Bytomia
Pierwszy areszt i „szkolny” błąd Milicji
Od 20 września 1975 r. do 23 czerwca 1979 r. Wampir z Bytomia zabił 4 kobiety. Funkcjonariusze milicji rozkładali ręce, bo był jak duch. Pojawiał się, zabijał i znikał. Frankenstein, bo tak też nazywano Wampira z Bytomia, miał w zwyczaju zabierać z miejsca zbrodni maleńkie drobiazgi, które później chował w różnych miejscach. Domniemany przełom nastąpił po ataku na 10-letnią Katarzynę Sosnę i 11-letnią Halinę Sydę. Obu dziewczynkom zadano wiele ciosów w głowy, jednak Sosna przeżyła i opisała mordercę. Milicjanci podzieleni na dwie grupy, jedną działającą w Bytomiu i drugą w Piekarach Śląskich, rozpoczęli poszukiwania, jednak później okazało się, że dziewczynka opisała twarz policjanta, który ją uratował. Joachim Knychała po raz pierwszy znalazł się w gronie podejrzanych we wrześniu 1979 r. W trakcie okazania rozpoznała go kobieta, która przeżyła atak. Jednak dzięki zaangażowaniu w pracę w ZMS, Knychała posiadał bardzo dobre alibi. W dniu ataku na kobietę miał być w pracy. Milicjanci nie wiedzieli wtedy jeszcze, że jego brygadzista za zaangażowanie w pracę na rzecz ZMS „wpisuje” mu dniówki, tak jakby był w pracy. Knychała opuścił szybko areszt. Zbrodnie Wampira z Bytomia ustały aż do maja 1982 r.
Ostatni atak i morderstwo szwagierki
Milicja Obywatelska i komunistyczne władze skupiały się głównie nad wprowadzonym 13 grudnia 1981 r. stanem wojennym. Nikomu nie było na rękę wracanie do sprawy, w której nie było kolejnych morderstw i ataków. 8 maja 1982 r. na Milicję zadzwonił Joachim Knychała informując, że siostra jego żony Bogusława Ludyga spadła ze skarpy w trakcie wspólnego spaceru. Twierdził, że mieli pójść karmić króliki. Jednak biegli po oględzinach zwłok dość szybko stwierdzili, że 17-latka nie doznała upadku, a została brutalnie zaatakowana. Śmiertelnym ciosem miał być ten w tył głowy. Po tym jak milicjanci połączyli elementy układanki, Knychałę zatrzymano w trakcie pogrzebu szwagierki.
Na początku nie chciał przyznać się do winy, ale później opowiedział o tej i o reszcie zbrodni, których dokonał jako Wampir z Bytomia. Jak mówią relacje świadków, pasowała mu rola znanego seryjnego mordercy, a do wizji lokalnych podchodził wręcz z zapałem. Morderstwo szwagierki tłumaczył później faktem, że miał z nią romans, a ta o wszystkim chciała powiedzieć jego żonie. Został skazany na karę śmierci, którą wykonano albo 21 maja albo 28 października 1985 r. – Jedno zawsze wiedziałem i wiem, że pod wpływem widoku krwi moich ofiar zawsze pastwiłem się w brutalny sposób nad nimi. Nie wystarczało mi to, że zabiłem, musiałem jeszcze odczuć zadowolenie z tego, że jeszcze przed chwilą stało to na nogach, a teraz leży, leży u moich stóp i robię, co chcę. – pisał w pamiętniku Joachim Knychała, Wampir z Bytomia.
źródło: Wikipedia / Rzeczpospolita / Śląska Policja; autor: Bartosz Bednarczuk