Ogromne kłopoty Szpitala Powiatowego w Mikołowie. Nie ma chętnych do pracy i nie ma kto leczyć!
Potrzeba anestezjologa, neonatologa, fizjoteraepeuty, mikrobiologa, pielęgniarki, salowej i sanitariusza. Chętnych- brak. Problemy kadrowe w Szpitalu Powiatowym w Mikołowie praktycznie się nie kończą.
I nie tylko tu, bo taka sytuacja utrzymuje się w polskich szpitalach już od dłuższego czasu. -To oznacza więcej pracy dla innych lekarzy. To oznacza nadgodziny, zatrudnienie pracowników kontraktowych, pracowników na umowy zlecenia, ale przede wszystkim przepracowanie personelu. Bardzo często jest tak, że lekarze pracują nawet 200- 300 godzin miesięcznie – mówi dr n. med. Jacek Czapla, dyrektor ds. med., Centrum Zdrowia w Mikołowie.
Unijny standard to 4 lekarzy na tysiąc mieszkańców, w Polsce- jedynie nieco ponad 2-uch. Aby osiągnąć taką statystykę, liczba lekarzy musiałaby zwiększyć się z 90 tys. do 154 tys. Podobny problem jest też z pielęgniarkami. -Uczelni jest mało, system jest taki, że dopiero po liceum panie mogą iść, aczkolwiek jest to tak jak w unii, więc to też dla nas dobre, bo jest większy prestiż pielęgniarki, natomiast jest mało chętnych. Panie pracujące w szpitalu, nie tylko w naszym, są coraz starsze. Średnia wieku to około 50 lat niestety – mówi Barbara Kubica, przełożona pielęgniarek i położnych, Centrum Zdrowia w Mikołowie.
Według najnowszych danych Najwyższej Izby Kontroli brakuje szczególnie pediatrów. I mimo że w województwie śląskim jest w tym względzie lepiej niż w innych częściach kraju – nadal lekarzy jest za mało.
(Martyna Mikołajczyk)