reklama
KrajWiadomość dnia

Podróże z Krisem: Majówka z biletem weekendowym PKP Intercity. Czy to się opłaca? Tak, ale…

reklama

Po zimowej przerwie wracamy do naszego cyklu podróżniczego „Podróże z Krisem”. Majówka za pasem – warto mimo zamkniętych hoteli wybrać się gdzieś w Polskę. Nawet na 1-dniowe wypady. Czy pomoże w tym Bilet Weekendowy PKP Intercity? Sprawdza to nasz dyżurny podróżnik Kris – czyli Krzysztof Wilczewski.

 

 

Ze Śląska ruszyły wycieczki zarośniętych do fryzjerów w Małopolsce 😉

TOP 5 SILESIA FLESZ zawsze w niedzielę o 19.50 w TVS!

reklama

Niestety obiekty noclegowe pozostają zamknięte, zagranica to kwarantanna, lub drogie testy, a przed nami 3 dni wolnego. Co robić? Nie każdy ma własny samochód, a oferta PKP wydaje się bardzo atrakcyjna. „Wydaje się” to kluczowe słowa w tym zdaniu. Jeśli spojrzymy na cenę, to faktycznie jest ona bardzo przystępna i za 81 zł możemy bez limitu podróżować pociągami PKP Intercity z wyłączeniem pociągów Premium oraz Eurocity, ale cena to nie wszystko. Dochodzi jeszcze dostępność pociągów i dostępność miejsc. A z tym już jest znacznie gorzej. Składy mogą mieć maksymalne obłożenie 50%, a na każdy przejazd należy posiadać wykupioną miejscówkę, inaczej jest się traktowanym jak pasażer bez biletu. Sam system rezerwacji to także droga przez mękę. Pozwólcie że opowiem wam jak wyglądał jeden z moich weekendów z PKP Intercity.

Podróże z Krisem: Majówka z biletem weekendowym PKP Intercity. Czy to się opłaca? Tak, ale... (fot.Krzysztof Wilczewski)
Podróże z Krisem: Majówka z biletem weekendowym PKP Intercity. Czy to się opłaca? Tak, ale… (fot.Krzysztof Wilczewski)

W 4 osoby (2 dorosłych i 2 dzieci) postanowiliśmy jednego dnia wybrać się do Wrocławia zobaczyć tamtejsze zoo, a drugiego dnia na spacer do Warszawy. Gdy posiadamy już nasz bilet weekendowy, trzeba jeszcze dokonać rezerwacji miejsc, co w przypadku grupy, czy rodziny czteroosobowej potrafi zająć nawet pół godziny czasu na jeden odcinek. Dlaczego? Jeśli chcemy siedzieć razem, to trzeba wypróbować wiele kombinacji, by udało się to osiągnąć. Każdorazowo należy wpisać numer naszego biletu weekendowego, imię i nazwisko jego posiadacza i dokonać opłaty za rezerwację. Dopiero później możemy powtórzyć ten proces stosunku do następnej osoby. Nie da się tego zrobić hurtem. Kupujemy więc rezerwację dla jednej osoby, następnie dla drugiej osoby, później dla trzeciej, a potem system informuje, że skończyły się już miejsca i wszystkie trzy rezerwacje, każdą z osobna oczywiście, musimy anulować i szukać innego pociągu. W przypadku najnowszych składów bezprzedziałowych istnieje możliwość podejrzenia rozkładu miejsc w pociągu, ale dotyczy to niestety tylko niewielkiej ilości pociągów. Sfrustrowany całym procesem postanowiłem osobiście udać się na dworzec dokonać rezerwacji. Ku mojemu zdziwieniu pani w okienku musiała przebrnąć dokładnie przez ten sam proces: nie miała podglądu na to ile miejsc wolnych jest jeszcze w danym pociągu, poprosiła mnie o imię i nazwisko oraz numer biletu weekendowego pierwszego pasażera, wydrukowała jedną miejscówkę, drugą, trzecią, a potem powiedziała „Bardzo mi przykro, ale system nie pozwala kupić kolejnej, musimy znaleźć inny pociąg. Czy anulować panu te miejscówki?”

Sytuacja przybrała dość dramatyczny obrót w Warszawie, gdy chcieliśmy wrócić do Katowic po 14:00, przy czym na Dworcu Centralnym poinformowano nas, że nie ma żadnych miejsc na ten pociąg, ani kolejny, ani następny. Na pytanie, na który pociąg są miejsca, pani z okienka powiedziała, że na 5:00 rano następnego dnia. Biorąc pod uwagę, że hotele są zamknięte, oznaczałoby to konieczność nocowania na dworcu. Zaczęliśmy więc szukać innego rozwiązania: a może przez Łódź? Znalazły się cztery miejscówki do Łodzi, następne połączenie to trasa Łódź – Opoczno i kolejna Opoczno – Katowice. Niestety miejscówki do Opoczna skończyły się, gdy pani wydrukowała pierwsze dwie. Jak wygląda proces anulowania miejscówek? Pani z okienka prosi za każdym razem numer biletu weekendowego oraz imię i nazwisko posiadacza, następnie drukuje bilet anulacyjny, zszywa go z wydrukowaną już miejscówką, stempluje, podpisuje i prosi o kolejne imię i nazwisko, numer biletu weekendowego i tak dalej… Po ponad godzinie spędzonej przy kasie udało nam się znaleźć cztery miejscówki z Warszawy do Krakowa i chyba nie będzie w tym nic dziwnego, gdy powiem, że z Krakowa wróciliśmy już autobusem do Katowic.

Jeśli nie jedziecie z dziećmi i niestraszne wam, że nagle utkniecie na całą noc gdzieś na dworcu, to jak najbardziej polecam podróże z PKP Intercity. W przeciwnym wypadku może się okazać że dotrzecie w jakiejś miejsce, ale nie będzie już stamtąd jak wrócić.

To może jednak Koleje Śląskie i bilet 10-godzinny za 18 zł? Bez obowiązku rezerwacji. Bez całej tej biurokratycznej i czasochłonnej machiny i bez obaw, że nie wrócicie na noc do domu. Różne zakątki województwa czekają.

 

autor: Krzysztof Wilczewski

PRZECZYTAJ KONIECZNIE

Ze Śląska do Małopolski nie na wycieczkę, a do fryzjera i kosmetyczki. Tak rodzą się koronawirusowe absurdy [WIDEO]

Już nie tylko Face2Face w Rybniku. Impreza na 60 osób w Jaworznie. Policja tez wpadła na melanż [WIDEO]

Wszedł na Jasną Górę bez maseczki i pobił pracownika Straży Jasnogórskiej [WIDEO]

reklama

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button