Są pisarze, którzy nie korzystają z usług wydawnictwa WIDEO
Do wydania książki nie wystarczy sam pisarz. Oprócz niego, są redaktorzy, korektorzy, pracownicy drukarni, czy wreszcie dystrybutorzy. Zazwyczaj przygotowaniem książki w imieniu autora zajmują się wydawnictwa. Zazwyczaj, bo są wyjątki. Jakie?
Polskie Stowarzyszenie Autorów Niezależnych „Samowydawcy” zrzesza już kilkadziesiąt osób. To pisarze, którzy postanowili, że nie będą korzystać z usług wydawnictwa. Powodów jest wiele.
– Tutaj autor ma absolutnie wpływ na każdy szczegół książki, która się ukaże. Od tego jak będzie wyglądać okładka, jak będzie wykończona, jaki papier, jaka czcionka, każdy jeden szczegół jest trzymany „w łapach” – mówi Janusz Muzyczyszyn, współorganizator Ogólnopolskich Targów Książki Wydawców Niezależnych.
I choć pracy jest wtedy o wiele więcej, to czasami się to opłaca. Jak mówią autorzy, nierzadko wydawca, który ponosi koszt druku, redakcji, czy korekty, pobiera z okładkowej książki nawet 90-95 proc. przychodów. Jednak, gdy autor robi to sam, sam też musi zadbać o promocję i dystrybucję.
– Najtrudniejsze według mnie jest promowanie książki, bo to wymaga w zasadzie codziennie poświęcania „x” czasu na to, żeby o tej książce mówić w internecie, aby o niej było głośno, aby reklamować, aby zachęcać czytelników – mówi Paweł Zbroszczyk, autor fantastyki.
Tu z pomocą przychodzą głównie media społecznościowe czy targi książki w dużych miastach. Niektórzy z autorów zmagają się też z innymi problemami.
– Polityka dużych wydawnictw polega na tym, że przyjmuje się najpierw autorów, którzy już są znani. Ale przecież żeby był znany, to musi najpierw zaistnieć – mówi Maks Dieter, autor z Tarnowskich Gór.
Samodzielne wydawanie książek jest już popularne na przykład w Stanach Zjednoczonych. W Polsce dopiero raczkuje.
Paweł Jędrusik