Śląskie: Miasta muszą dopłacić do transportu publicznego WIDEO
Gminy zrzeszone w Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii będą musiały dopłacić do transportu publicznego za zeszły rok prawie 208 mln zł. To nie tylko pokrycie większych niż planowano kosztów przewozów, ale też inwestycji. Miasta, które muszą dopłacić najwięcej, jeszcze nie wiedzą, skąd zdobędą pieniądze, jednak sytuacją zaskoczone nie są. Fatima Orlińska.
Najwięcej, bo prawie 70 mln zł, do transportu publicznego będą musiały dopłacić Katowice. Już dziś wiadomo, że trudno będzie wygospodarować taką kwotę z powodu niesabilnych sytuacji finansowej samorządów.
-Pewna formuła wyliczenia składki dla poszczególnych miast wymaga korekty. I miasto Katowice od dłuższego czasu sygnalizuje to. To jest dobro wspólne, musimy wspólnie znaleźć właściwe rozwiązanie i trudno jest tutaj narzucić z punktu widzenia największego miasta w metropolii to najwłaściwsze rozwiązanie. Ale jednak szukamy takich rozwiązań, które w przyszłości umożliwią nam jasne i czytelne podejmowanie właśnie decyzji w planowaniu, tak żeby ta składka zmienna – czyli ta część, które miasta wpłacają bezpośrednio do budżetu transportu – była jasno określona – mówi Waldemar Bojarun, zastępca prezydenta Katowic.
Stąd też między innymi wniosek Katowic o przesunięcie rozmów na temat uregulowania niedopłaty na inny termin. Wniosek, który uzyskał akceptację i projekt uchwały w tej sprawie nie był głosowany na środowym zgromadzeniu GZM. Jak tłumaczył wiceprezydent Katowic, po wyborach w kilku miastach metropolii nastąpiła zmiana władzy, a nowi prezydenci i burmistrzowie powinni mieć czas na zapoznanie się z bieżącą sytuacją i wyliczeniami za poprzedni rok. Sytuacja powtarza się właściwie co roku, bo co roku założona kwota na utrzymanie komunikacji okazuje się zbyt mała.
-Te różnice wynikają zarówno z zadań inwestycyjnych i tak mamy w tym roku, że w tej kwocie prawie 208 mln złotych mniej więcej połowa to są zaszyte tak powiedzmy w składce zmiennej inwestycje w infrastrukturę tramwajową. A kolejne ponad 100 mln złotych to wzost kwoty wynikającej ze wzrostu cen energii, wzrostu cen paliw, wzrostu kosztów pracy – mówi Łukasz Zych, rzecznik prasowy GZM.
Poza Katowicami, które do transportu będą musiały dopłacić 69 mln złotych, sporo zapłaci również Sosnowiec – bo prawie 23 mln złotych, ponad 14 mln przypadnie na Chorzów i ponad 19 mln na Bytom. Jak jednak przyznają samorządowcy, sytuacja była do przewidzenia ze względu na dynamikę rynku i specyfikę transportu publicznego.
-Co nie znaczy, że mamy w swoich budżetach zabezpieczone takie pieniądze. Każdy z prezydentów czy też niemal z każdych prezydentów i burmistrzów, z którymi rozmawiam dzisiaj, rozmawiałem wcześniej, ma ogromne problemy finansowe z zabezpieczeniem środków na realizację swoich podstawowych zadań w tym roku. Więc sytuacja jest bardzo trudna, stąd też dzisiaj ten projekt został zdjęty z porządku obrad, żeby o nim rozmawiać – mówi Mariusz Wołosz, prezydent Bytomia.
To jednak tylko odłożenie w czasie czegoś, co jest nieuknione. Na dodatek niedługo metropolia przedstawi wyliczenia składek na rok 2025, które zapewne będą wyższe niż te zaproponowane na ten rok.