Sosnowiec: pogotowie odmówiło przyjazdu do mężczyzny, który zmarł. Prokuratura bada sprawę
Czytaj także: Szok w Sosnowcu. Pogotowie stwierdziło śmierć mężczyzny przez telefon!
Tym razem pod wątpliwość pracę pogotowia ratunkowego w Sosnowcu poddała jednak prokuratura, po tym jak 46-letni mężczyzna zmarł, mimo że wcześniej wezwano do niego karetkę. Pogotowie odmówiło przyjazdu, tłumacząc że w tym konkretnym przypadku nie było zagrożenia życia. – Od decyzji, od informacji prokuratury uzależniamy nasze dalsze kroki. Czy będziemy interweniować jako organ nadzoru, czy ewentualnie pozostaniemy tutaj bez reakcji – informuje Witold Trólka, Urząd Marszałkowski Województwa Śląskiego. Wypadek miał miejsce w miniony czwartek. 46-latek pracował na terenie stacji uzdatniania wody w Sosnowcu. Mężczyzna poślizgnął się i uderzył ręką o rurę. Jak twierdzą jego koledzy z pracy: wezwali pogotowie, informując o zdarzeniu i o tym, że mężczyzna najprawdopodobniej rękę złamał. Dyspozytorka odmówiła wyjazdu karetki z powodu braku zagrożenia życia lub poważnej utraty zdrowia. Prokuratura zabezpieczyła już nagrania z rozmów z dyspozytorem pogotowia. W poniedziałek wykonano też sekcję zwłok mężczyzny. – Postępowanie jest prowadzone w dwóch aspektach. Jeden aspekt obejmuje wypadek w pracy ze skutkiem śmiertelnym oraz w drugim aspekcie narażenia człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia – wyjaśnia Magdalena Ziobro, Prokuratura Rejonowa Sosnowiec-Południe.
Przedstawiciele pogotowia nie mają sobie nic do zarzucenia. Przed naszą kamerą wystąpić jednak nie chcieli. To nie pierwszy tak kontrowersyjny przypadek w sosnowieckim pogotowiu. Jak informowaliśmy na początku kwietnia, pogotowie przez telefon stwierdziło zgon mężczyzny. Wcześniej sosnowieccy ratownicy odmówili przyjazdu do chorej studentki. Dziewczyna żaliła się na silne bóle brzucha. Kierownicy akademików trzykrotnie bezskutecznie wzywali karetkę. – Nasz pracownik osiedla akademickiego zawiózł studentkę do lekarza pierwszego kontaktu. Okazało się, że jest to bardzo poważny stan zapalny wyrostka robaczkowego i praktycznie studentka od razu trafiła na stół operacyjny – mówi Jacek Szymik-Kozaczko, Uniwersytet Śląski.
W tym przypadku dopiero po trzecim telefonie, gdy stan 46-latka znacznie się pogorszył, pogotowie przyjechało. Zajęła to 3 kwadranse. Mimo prób reanimacji mężczyzna zmarł. Jeśli prokuratura w tej sprawie postawi zarzuty, dyspozytorce z Sosnowca grozi do 8 lat więzienia. <.>