Strajk górników JSW 30 stycznia: „Chcemy krwi! Chcemy głowy Zagórowskiego!”
Rada nadzorcza Jastrzębskiej Spółki Węglowej poparła zarząd spółki, który zamierza wprowadzić plan oszczędnościowy. Jedynym punktem, w którym RN rozważa jakiekolwiek ustępstwa jest zwolnienie dyscyplinarne związkowców, którzy zorganizowali strajk poparcia dla pracowników Kompanii Węglowej. W odpowiedzi związkowcy zapowiedzieli zaostrzenie protestu.
Strajkujący górnicy z JSW co do jednego są jednomyślni. Ich zdaniem dni Jarosława Zagórowskiego na fotelu prezesa zarządu JSW S.A. są – a przynajmniej w ich mniemaniu – powinny być zaostrzone. W samo południe, by wyprostować zmęczone strajkiem kości, wyszli na ulice Jastrzębia. -Czemu na ulice wychodzicie? -Bo inaczej nie da się z nim rozmawiać! Trzeba się wspierać i po prostu walczyć o to, żeby było lepiej, albo przynajmniej zostało tak jak teraz a nie gorzej – mówili wzburzeni górnicy, którzy w piątek 30 stycznia blokowali rondo w Jastrzębiu-Zdroju. Eskalacja protestu to efekt wczorajszych nocnych rozmów w Warszawie. Rada Nadzorcza i zarząd Jastrzębskiej Spółki Węglowej zapowiedziały, że z planów oszczędności się nie wycofają. -Obejrz se te nowe dwie limuzyny co kupili . To są oszczędności?! Obejrz te oszczędności jakie one są i co wynika z tego – mówi jeden z protestujących górników. –Załogi jastrzębskich kopalń chcą jednego: chcą krwi!!! Chcą krwi, chcą prezesa Zagórowskiego dostać w swoje ręce i taka jest na dziś rzeczywistość – mówił do dziennikarzy Roman Brudziński, wiceprzewodniczący "Solidarności" w JSW.
Władze spółki jednak idą na pewne ustępstwa. Wycofały się z planów zwolnienia związkowców odpowiedzialnych za organizację nielegalnego strajku w kopalni Budryk. Padła też zapowiedź wycofania sądowego zawiadomienia w tej sprawie, jeśli strona społeczna będzie chciała usiąść do stołu. -Jedynym warunkiem rozpoczęcia tych rozmów jest nieuczestniczenie w nich prezesa JSW Zagórowskiego, który ponosi całkowitą odpowiedzialność ekonomiczną i społeczną w JSW SA – mówi Piotr Szereda, Międzyzwiązkowy Komitet Protestacyjno-Strajkowy w JSW S.A. Gorąca atmosfera w Jastrzębiu-Zdroju coraz bardziej wpływa na inne spółki działające na południu kraju. Arcelor Mittal, światowy potentat w branży hutniczej, zaczyna mieć poważne problemy. Od początku strajku koksownie w Zdzieszowicach i Krakowie nie otrzymują zakontraktowanych wcześniej dostaw węgla. Brak tego paliwa może spowodować nawet uszkodzenie dziewięciu potężnych baterii koksowniczych.
Gdyby strajk w JSW się przeciągał, zastój dotknąć może również Hutę Katowice w Dąbrowie Górniczej. -My w średniej i dłuższej perspektywie jesteśmy w stanie sobie poradzić. Np. teraz w drodze do nas jest statek z węglem zamorskim. On powinien się znaleźć w polskim porcie na początku lutego – mówi Sylwia Winiarek, rzecznik Arcelor Mittal. Węgiel z Australii, jeśli sytuacja będzie się tu utrzymywała, wyprzeć może w końcu ten z JSW. Sytuacja jest na tyle paląca, że do stołu rozmów późnym popołudniem strony zdecydowały się usiąść. Jak chciały związki zawodowe- bez prezesa. Rozmowy po dwóch godzinach przerwano – mają zostać wznowione w poniedziałek, 2 lutego.