Wybuch metanu w Karwinie: Wciąż nie wiadomo kiedy ratownicy wydobędą ciała górników
Choć wybuch metanu tym razem wydarzył się w Czechach, to jedna z największych katastrof w historii polskiego górnictwa, bo pod ziemią zginęło 12 Polaków. To kolejny dramat, bo w maju tego roku w kopalni Zofiówka w Jastrzębiu-Zdroju zginęło pięciu górników. W obydwu akcjach uczestniczyli ratownicy z Bytomia. Warunki były jednak zupełnie różne.
-Podstawowa rzecz to jest fala uderzeniowa, która idzie przy takim wybuchu i to co w zasadzie najgorsze to wysoka temperatura, osiągająca nawet 1200 stopni Celsjusza. Ja chciałbym podkreślić, że żadna akcja nie jest taka sama, to są inne akcje. Skala zniszczeń, jak to wygląda, to dopiero okazuje się w trakcie wykonywanych działań – mówi Robert Wnorowski, CSRG w Bytomiu.
Nam udało się dotrzeć do jednego z byłych pracowników kopalni w Karwinie, w której doszło do wybuchu metanu. Jego zdaniem, bezpieczeństwo w tej kopalni często odkładane jest na dalszy plan ze względu na oszczędności.
-Jeżeli chodzi o metan, to czynnik ludzki bardzo w tym zawinia, ponieważ jest to niekontrolowane. Często te czujniki rejestrujące stężenie metanu są po prostu zaniżane, są przemieszane, czyli nie są w tych odległościach, w jakich powinny być – mówi pan Wojciech, były pracownik kopalni w Karwinie.
Po tragedii wszyscy zadają sobie pytanie czy można było jej uniknąć. Zdaniem Piotra Litwy, byłego prezesa Wyższego Urzędu Górniczego w kopalniach są systemy zabezpieczeń, dzięki którym da się monitorować zagrożenie metanowe. Są jednak takie sytuacje, kiedy niewiele można zrobić.
CZYTAJCIE TAKŻE: 12 górników z Polski zginęło w kopalni w Karwinie. Kim byli?
12 Polaków i Czech. 13 ofiar wybuchu metanu w Karwinie. To górnicy z Zabrza, Mysłowic, Gliwic
-Mamy do czynienia z tzw. pułapkami metanowymi, czyli w czasie drążenia wyrobisk najeżdżamy w sposób niekontrolowany w miejsce, gdzie tego metanu nagromadziło się w pokładzie węglowym dużo więcej, aniżeli wcześniej – mówi Piotr Litwa, były prezes Wyższego Urzędu Górniczego.
Przyczyny wybuchu w kopalni w czeskiej Karwinie będą wyjaśniać eksperci. To jednak może potrwać nawet kilka miesięcy.
(Paweł Jędrusik)