Żydowski cmentarz w Będzinie zostanie wpisany do rejestru zabytków nieruchomych
Chodzi o tzw. drugi cmentarz żydowski przy ul. Podzamcze, który powstał w czasie epidemii cholery
Żydowski cmentarz przy ul. Podzamcze w Będzinie zostanie wpisany do rejestru zabytków. Taką decyzję podjął Śląski Wojewódzki Konserwator Zabytków. Powodem jednak nie są rzekome dewastacje, do jakich w trakcie prac porządkowych oraz dokumentacyjnych, miało w ostatnim czasie dochodzić. Chodzi o wartość historyczną cmentarza, który już i tak znajduje się, na objętym szczególną ochroną terenie będzińskiego wzgórza zamkowego. Z cmentarzem związany jest również konflikt, który najprawdopodobniej znajdzie swój finał w sądzie.
O tym, że cmentarz zostanie wpisany do rejestru zabytków, jako pierwszy w mediach społecznościowych poinformował Adam Szydłowski, członek zarządu powiatu będzińskiego i prezes Fundacji Centrum Kultury Żydowskiej im. Rutki Laskier.
– W wyniku interwencji Powiatowego Konserwatora Zabytków, organizacji pozarządowych, z uwagi na budzące szereg wątpliwości ostatnie działania na cmentarzu przy ulicy Podzamcze – Wojewódzki Konserwator z urzędu, wszczął postępowanie mające na celu wpisanie tej cennej nekropolii do rejestru zabytków. Od dzisiaj!!! wszelkie prace, oprócz wymaganych zgód właściciela i przedstawicieli gminy żydowskiej będą wymagały zgody również Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Rozkopany cmentarz, połamane macewy!!!!, doły, kilofy i łopaty to smutny obraz cmentarza z ostatniego miesiąca. – napisał w mediach społecznościowych Adam Szydłowski. ’
Sam zainteresowany, Łukasz Konarzewski, czyli Śląski Wojewódzki Konserwator Zabytków, który już od dawna chciał to miejsce wpisać do rejestru zabytków, sprawę wszczęcia postępowania komentuje jednak w inny sposób.
– W listopadzie 2022 r. Śląski Wojewódzki Konserwator Zabytków w Katowicach wszczął z urzędu postępowanie ws. wpisu do rejestru zabytków nieruchomych tzw. nowego cmentarza żydowskiego w Będzinie, położonego przy ul. Podzamcze, na północnym zboczu Góry Zamkowej, w Będzinie. Obecnie ww. cmentarz znajduje się na terenie zabytkowego układu urbanistycznego miasta Będzina wraz ze Wzgórzem Zamkowym (granice zabytkowego układu miasta wytyczają ulice: od pn. Góra Zamkowa i przyległy park, od wsch. Boczna i Modrzejowska, od pd. Zawale, od zach. Zawale i Podzamcze), wpisanego do rejestru zabytków. Około 200-letni cmentarz jest świadectwem minionej epoki oraz wielokulturowości Będzina i Zagłębia Dąbrowskiego. – czytamy w oświadczeniu przesłanym nam przez Śląskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków.
Cmentarz na Podamczu w Będzinie
Co jest powodem rozbieżności pomiędzy tym co napisał Szydłowski, a tym jak sprawę opisuje Konarzewski? Odpowiedź nie jest prosta i jednoznaczna. Jeszcze kilka tygodni temu, teren cmentarza żydowskiego na Podzamczu w Będzinie, porastały chwasty i dziko rosnąca roślinność, a o odnalezieniu konkretnego nagrobka można było zapomnieć. Po tym gdy z inicjatywy Jeffrey’a Cymblera, Amerykanina z polskim paszportem, rozpoczęły się prace porządkowe, teren wygląda zdecydowanie lepiej. Sama akcja sprzątania doprowadziła jednak do wielkiej awantury.
Teren cmentarza żydowskiego na Podzamczu w Będzinie należy do Skarbu Państwa. W jego imieniu zarządza nim Starostwo Powiatowe w Będzinie. W sierpniu 2021 r. po ówczesnej zgodzie właściciela terenu, opiekunem cmentarza w ramach Koalicji Opiekunów Cmentarzy Żydowskich w Polsce, została Fundacja Centrum Kultury Żydowskiej im. Rutki Laskier z Będzina, której prezesem jest członek zarządu powiatu będzińskiego Adam Szydłowski. Szydłowski i Cymbler znają się od około 20 lat i nie raz ze sobą współpracowali. W ostatnim czasie z nie do końca zrozumiałych powodów, jak wnioskować można ze słów tego drugiego, doszło między nimi do ochłodzenia stosunków, które przerodziło się w konflikt.
Jak przekazuje Jeffrey Cymbler, prawnik i badacz żydowskiej genealogii, gdy w czerwcu br. po raz kolejny pojawił się na cmentarzu żydowskim w Będzinie, był zdruzgotany tym, jak to miejsce jest zaniedbane. Ponieważ na cmentarzu leżą przodkowie Cymblera, w tym m.in. jego prapraprababcia, ten postanowił posprzątać teren z własnych pieniędzy.
– Po raz pierwszy w życiu, cmentarz ten odwiedziłem w 1986 r. wraz z moją mamą. Pamiętam, że dość długo zajęło nam znalezienie jakichkolwiek nagrobków, bo te były porośnięte różnego rodzaju chwastami. Do tego po terenie cmentarza biegały kury i koguty. Ludzie, którzy wtedy mieszkali w okolicy cmentarza, wywieszali tam pranie. To był naprawdę smutny widok. Gdy odwiedziłem cmentarz w czerwcu br. był ponownie bardzo zaniedbany. Może nie biegały już tutaj kury, ale macewy porastała dzika roślinność. Samo chodzenie po terenie cmentarza, nie było zbyt bezpieczne i mogło skończyć się kontuzją. – relacjonuje Jefrrey Cymbler.
Amerykanin wynajął m.in. prywatną firmę, w postaci dwóch ogrodników, której finalnie zapłacił 13,5 tys. złotych. Uzyskując wcześniej kilka listów polecających m.in. od Żydowskiej Gminy Wyznaniowej w Katowicach, czy naczelnego rabina Polski Michaela Schudricha, udał się do Starostwa Powiatowego w Będzinie na spotkanie z Adamem Szydłowskim. Po spotkaniu złożył pismo, w którym prosił o wyrażenie zgody na rozpoczęcie prac. Sytuacja miała miejsce 30 września w piątek.
Pierwsze prace porządkowe na cmentarzu żydowskim w Będzinie, rozpoczęły się w niedzielę z udziałem jednego wolontariusza z Izraela, jednak bez zezwolenia starosty.
– W trakcie rozmowy, Adam Szydłowski powiedział mi, że nie dostanę pozwolenia, bo jego fundacja ma wyłączność na prowadzenie prac porządkowych na cmentarzu. Stąd uznałem, że czekanie na odpowiedź, której treść i tak znałem, nie miało większego sensu. – komentuje Jeffrey Cymbler, który aktualnie znajduje się w Polsce i wraz z pracownikami oraz wolontariuszami sprząta na własną rękę teren cmentarza. – Tam leżą moi przodkowie i uważam, że mam prawo do posprzątania cmentarza i zadbania o nagrobki nie tylko swoich bliskich, ale również innych mieszkańców Będzina, których zwłoki spoczęły właśnie w tym miejscu. – dodaje dalej Cymbler.
Adam Szydłowski pojawił się na cmentarzu 3 października w poniedziałek rano. Pracownikom prywatnej firmy przekazał, że Jeffrey Cymbler nie uzyskał jeszcze zgody starostwa na prowadzenie prac w tym miejscu. Gdy jeden z mężczyzn zapytał Szydłowskiego, czy w takim razie mają prace zaprzestać, ten miał zaprzeczyć. Potem pomiędzy Cymblerem i Szydłowskim doszło do wymiany słów. Po krótkiej kłótni, Adam Szydłowski odjechał sprzed terenu cmentarza, a Cymbler i wynajęci przez niego pracownicy kontynuowali prace.
– Przyjechałem do Polski 17 września. Nikt nie wie ile kosztowały mnie dodatkowe hotele, wypożyczenie samochodu, jedzenie i wszystko inne, co nie powinno mnie w ogóle w tej sytuacji kosztować, bo sprzątanie cmentarza chciałem zamknąć w dwóch, trzech tygodniach. Teraz dalej jestem w Polsce. To już ponad dwa miesiąca. – relacjonuje Jeffrey Cymbler.
Kilka dni później Cymbler otrzymał pismo od starosty Sebastiana Szaleńca o tym, że zgodę na sprzątanie cmentarza dostanie, ale pod warunkiem, że będzie współpracował przy jego porządkowaniu m.in. Fundacją im. Rutki Laskier, którą prowadzi Adam Szydłowski. Co ciekawe, gdy paręnaście dni temu, dziennikarze Gazety Wyborczej zapytali starostę o to pismo, ten miał nie wiedzieć nawet, że zostało ono wysłane.
Potem sprawy przybrały jeszcze bardziej kuriozalny charakter. Cymbler i Szydłowski rozpoczęli wojnę za pomocą portali społecznościowych, którą w różnych zamkniętych grupach historycznych, obserwują aktualnie Polacy i Żydzi pochodzący z różnych stron świata.
W poniedziałek 17 października, po dwóch tygodniach obfitujących w ostre komentarze obu stron, Adam Szydłowski poinformował za pomocą fan page’a Fundacji im. Rutki Laskier, że obraźliwe wobec niego i jego rodziny zachowanie Cymblera, zgłosił do Komendy Powiatowej Policji w Będzinie i nie tylko.
– W dniu dzisiejszym, poinformowałem Konsulat Generalny Stanów Zjednoczonych w Polsce oraz złożyłem zeznania na Policji informując o działaniach Jefreya Cymblera w Polsce, który od ponad dwóch tygodniu mnie prześladuje, nęka moja rodzinę, prowadzi stalking, kłamie oraz wyciąga rzeczy z mojego prywatnego życia. – napisał Szydłowski w poście. – Nie jest prawdą, że Jeff Cymbler nie dostał zgody na sprzątanie. Buduje rolę ofiary i męczennika. Zachowuje się jak aktor i polityk. Ten człowiek postanowił zniszczyć cały dorobek życia wielu osobom i zakłócić relacje polsko- żydowskie. Żadna z organizacji nie chce z nim współpracować, ani pracować. – napisał dalej. Między obiema stronami konfliktu, miało dojść do mediacji, w których chciał uczestniczyć dr hab. Dariusz Rozmus, który zna od lat obu panów. Szydłowski najpierw się zgodził, a potem zrezygnował.
Wbrew temu co napisał Szydłowski, wiele osób wspiera działania Cymblera, w tym nie tylko jego znajomi ze Stanów Zjednoczonych, ale również Ci z Izraela, jak i Polacy od lat angażujący się w prace na rzecz dziedzictwa żydowskiego w Polsce. Według Szydłowskiego, sprawy pomiędzy nim i Cymblerem poszły już za daleko, a wszystko prędzej, czy później znajdzie swój finał w sądzie.
– Wiem, że kiedy jeszcze byłem w Polsce , Pan Cymbler wydzwaniał po znajomych w Ameryce, by mnie ścigali, nie przyjmowali, ale skutek tych działań jest odwrotny. To Pan Cymbler, który już jest pokłócony z organizacją Żydów z Zagłębia w Izraelu, a których nazywa „Judenratem” dochodzi do momentu, z którego trudno będzie wyjść z twarzą. Próba zniszczenia mi życia prywatnego oraz wszelkie próby dyskredytacji mojej ponad 20 lat pracy na rzecz historii Żydowskiej Społeczności Będzina spotkały się z moim stanowczym – dość(!) i na tą chwilę nie wyobrażam sobie innego spotkania -niż w Sądzie. – skomentował dla nas Adam Szydłowski, członek zarządu powiatu będzińskiego oraz prezes Fundacji im. Rutki Laskier.
Prace porządkowe są prowadzone zgodnie ze sztuką
Cmentarz żydowski w Będzinie, na zaproszenie Jeffrey’a Cymblera, odwiedził dr hab. Dariusz Rozmus, który ponad 20 lat temu prowadził w tym miejscu, pierwsze prace badawcze, w tym m.in. spis wszystkich znajdujących się tu macew. Specjalista nie dopatrzył się żadnych nieprawidłowości w sposobie porządkowania cmentarza przez Cymblera. Również na zaproszenie Amerykanina, na Podzmaczu pojawił się Jarosław Krajniewski, który wraz z Rozmusem przygotowywał spis nagrobków. Ten także nie zauważył, by z powodu prac prowadzonych przez Cymblera, dochodziło tu do jakichkolwiek dewastacji.
– Pan Jeffrey ma ciepłe żydowskie serce, pracuje na żydowskich cmentarzach zgodnie z żydowskim prawem, a my umacniamy jego ręce, po to by kontynuował działania zarówno duże, jak i małe na rzecz tych ważnych spraw. – napisał w liście polecającym Rabbi Chanoch Tzvi HaLevi Rubinstein, potomek ostatniego rabina Będzina. Sprawę skomentował dodatkowo komentuje Cymbler. – Członkowie Agudy widzieli prace wykonywane przeze mnie i inne nadzorowane na będzińskim cmentarzu, w tym odkopywanie zakopanych nagrobków. Aprobują te prace jako wykonywane zgodnie z prawem żydowskim. Swoją rekomendację z powodu rozpoczęcia prac bez zgody właściciela terenu, cofnęła Gmina Wyznaniowa Żydowska w Katowicach.
Po wykonaniu prac porządkowych, na terenie cmentarza pojawiły się niewidoczne wcześniej nagrobki. Wszystkie jednak były pokryte mchem, dlatego trzeba było je porządnie wyczyścić. Ponadto w wielu miejscach zalegały jeszcze liście, które w tym i w poprzednich latach, opadły z drzew. Cymbler zatrudnił kolejnych 4 robotników, w tym 2 ukraińskich nastoletnich uchodźców. Pracowali oni na cmentarzu przez wiele tygodni.
– Jestem szczególnie szczęśliwy, że mogłem pomóc tym ukraińskim chłopcom i zapłacić im za pracę, którą dla mnie wykonywali. Szacuję, że wydałem łącznie około 10 000 dolarów na uporządkowanie i sfotografowanie całego cmentarza. – komentuje dalej Cymbler.
Potem Cymbler zajął się dokumentacją fotograficzną wszystkich nagrobków. Dodatkowo wszystkie macewy będą dostępne w aplikacji, która używa GPS-a, przez co znalezienie ich przez zainteresowanych, ma być zdecydowanie łatwiejsze. 3 listopada br. Cymbler zaprosił Śląskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków na cmentarz żydowski przy ul. Podzamcze w Będzinie, jednocześnie prosząc go o to, by zabytkowa nekropolia została wpisana do rejestru zabytków. Konarzewski zapewnił wtedy, że procedura ruszy na dniach. Tak też się stało. Co więcej o tym, że tak się stanie, Cymbler został zapewniony przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego drogą mailową już 14 października br.
– Po głębokiej analizie sytuacji oraz poziomu ochrony prawnej i faktycznej Cmentarza Żydowskiego w Będzinie, zainicjowanej przez Ministra Jarosława Sellina, Śląski Wojewódzki Konserwator Zabytków podjął działania zmierzające do wpisania Cmentarza do Rejestru Zabytków RP jako pojedynczego obiektu. – czytamy w przesłanej nam korespondencji Cymblera z przedstawicielem ministerstwa.
Największym marzeniem Jeffrey’a Cymblera jest natomiast włączenie cmentarza żydowskiego przy ul. Podzmacze w Będzinie do projektu „Oznakowania Cmentarzy Żydowskich w RP” prowadzonego od 2017 r. przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Według nieoficjalnych informacji, taka procedura ma zostać przez ministerstwo podjęta.
Gdy cmentarz zostanie już oficjalnie wpisany do rejestru zabytków nieruchomych, do przeprowadzenia jakichkolwiek prac, będzie dodatkowo potrzebna zgoda Śląskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Warto jednak zaznaczyć, że o taką zgodę musi wystąpić właściciel, czyli Starostwo Powiatowe w Będzinie. A na cmentarzu jest co robić, bo w dalszym ciągu nie zostały odkryte macewy, które w trakcie II wojny światowej, zostały zasypane przez Niemców gruzem, pochodzącym z budowy tunelu pod będzińskim zamkiem. Do sprawy wrócimy.
autor: Bartosz Bednarczuk