Katowice: Z zawałem odesłano ją z dwóch szpitali! W trzecim kobietę trzeba już było reanimować
Żona pana Romualda Brolla walczy o życie w szpitalu w Ochojcu. Dziś w nocy pan Romuald przywiózł ją do tego Okręgowego Szpitala Kolejowego w Katowicach. Oczekiwał pomocy, bo kobieta miała problemy z oddychaniem i nie była w stanie sama chodzić. Został odesłany do innej placówki, mimo że w szpitalu znajduje się izba przyjęć. Wszystko dlatego, że wszedł wejściem do przychodni, a nie do izby przyjęć.
Zimowa nuda? Nie z TVS! Sprawdź nasze serialowe HITY!
– Wyszedł zza biurka pan z ochrony, pod laseczką, takim wolnym krokiem, wiadomo, pan schorowany, ma prawo być schorowany jak każdy z nas, podszedł i poinformował mnie, że tu już nie ma żadnej interny, żadnych lekarzy, jest sama okulistyka i proszę jechać na Murcki – mówi Romuald Broll, mąż pacjentki.
W szpitalu w Murckach chora kobieta co prawda trafiła do lekarzy, ale ci zdecydowali o przeniesieniu jej do kolejnego szpitala tym razem w katowickim Ochojcu. Okazało się, że ma zawał serca. Była reanimowana, obecnie jest na oddziale intensywnej terapii podłączona do respiratora. Dziś władze szpitala kolejowego twierdzą, że to „słowo przeciwko słowu”. Mimo to zamierzają wyjaśniać to co działo się w nocy.
– On się zachował zgodnie z procedurami, które u nas obowiązują. Czyli jeśli ktoś przyszedł do niego akurat, nie wszedł na izbę przyjęć, bo my na izbie przyjęć nie mamy żadnego zgłoszenia, nie ma nic. On po prostu w miarę swojej wiedzy powiedział, jeśli ktoś potrzebuje porady, przekazał numer telefonu, przekazał gdzie tę poradę w ramach nocnej i świątecznej opieki uzyska – mówi Bogdan Kozak, dyrektor Okręgowego Szpitala Kolejowego w Katowicach.
– Nie wywnioskował, że stan tej chorej jest na tyle ciężki, że wymagał jakiegoś działania w trybie natychmiastowym na izbie przyjęć. Podejrzewam, że zrozumiał, że chodzi o normalną poradę lekarską, które odbywają się w nocnej pomocy lekarskiej – mówi Janusz Pabian, zastępca dyrektora ds. medycznych.
Pan Romuald do ochroniarza pretensji nie ma, a jedynie do procedur obowiązujących w szpitalu kolejowym w Katowicach.
– Na pewno by ta pomoc była udzielona szybciej o parę minut. Na pewno. Co przy takich schorzeniach – czas gra tutaj dużą rolę – mówi Romuald Broll, mąż pacjentki.
Na razie nie wiadomo, czy ta historia zakończy się szczęśliwie. A nawet jeśli – pan Romuald już zapowiedział złożenie odpowiednich skarg do wyższych instytucji.
autor: Paweł Jędrusik
Obraza uczuć religijnych zniknie z kodeksu karnego? Projekt ustawy trafił właśnie do Sejmu
Kolejny lokal w Katowicach otworzył się mimo zakazu. Zdrowa Krowa na Mariackiej znowu działa
„a najbliższy taras widokowy we Wrocławiu”