W obronie Żabich Dołów WIDEO
Mieszkańcy Chorzowa i Bytomia oraz władze tych miast głośno sprzeciwiają się dewastacji Żabich Dołów, czyli terenu rekreacyjnego ze stawami, który leży na terenie kilku miast.
Wygląd tego obszaru może znacząco się zmienić po rozbiorce nasypów kolejowych, do której przymierza się prywatna spółka. Uchwałą Rady Miasta Chorzowa z 2018 roku Żabie Doły uzyskały status obszaru przyrodniczo-krajobrazowego objętego ścisłą ochroną.
-Mamy obawy, że naruszenie tego nasypu to są miesiące prawdopodobnie długiej pracy z ciężkim sprzętem, co przegoni stąd zwierzynę, która w tym miejscu jest naprawdę unikatowa, naprawdę unikatowe gatunki – także chronione. A przez to również zniszczy też teren, zniszczy miejsce naszych spacerów, rekreacji, ludzie zaczną stąd uciekać, będzie hałas, smród. A dalej obawiamy się, że jeśli padł pierwszy bastion, ktoś wydał na to zgodę, nie będzie protestu, to otworzy też drogę kolejnym inwestycjom na tym terenie – mówi Rafał Redzimski, członek Rady Osiedla i Przewodniczący Zarządu Osiedla Maciejkowice w Chorzowie.
Teren należy do jednej z bytomskich firm, która kupiła go w 2019 roku. Dwa lata później zwróciła się do władz Chorzowa o wydanie zgody na likwidację nasypów, bo chce odzyskać znajdujące się w nich kruszywo. Miasto odmówiło, ale decyzję Chorzowa uchylił wojewoda, wydając firmie zgodę na rozbiórkę.
-W tej chwili zbieramy podpisy pod petycją, skierowaną do wojewody, której celem jest skłonienie wojewody do uchylenia tej decyzji, która została już wydana. Oczywiście będziemy również zawiadamiać regionalną i główną dyrekcje ochrony środowiska. Mamy w planach inne działania, także prawne, jeszcze nie do końca sprecyzowane, bo jesteśmy ruchem oddolnym – mówi Natalia Białokoz, biolożka, działaczka społeczna.
Mieszkańcy miast, na terenie których leżą Żabie Doły, deklarują walkę o zielone tereny, które samoistnie odrodziły się po wygaszeniu tam przemysłowej działalności. Z decyzją wojewody nie zgadzają się również władze Chorzowa i Bytomia. Sprawa już trafiła do sądu.
-Prezydent miasta Chorzowa dwukrotnie kwestionował tę sprawę, dwukrotnie wojewoda odrzucał wnioski pana prezydenta o uchylenie decyzji. Ponieważ wojewoda podtrzymał swoją decyzję, prezydent w piątek 5 maja skierował sprawę do wojewódzkiego sądu administracyjnego – mówi Waldemar Kołodziej, przewodniczący Rady Miasta Chorzów.
Stroną w postępowaniu chce być również Bytom. Miasto przyznaje, że jest zainteresowane przejęciem terenu od prywatnego przedsębiorcy. Do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska wystąpiło też z wnioskiem o zwiększenie ochrony Żabich Dołów.
-Wspieramy władze Chorzowa w przeciwdziałaniu takim pracom na terenie tego zespołu krajobrazowego, który naszym zdaniem powinien być chroniony również przez wojewodę. Z wielkim zdziwieniem przyjęliśmy decyzję o przyjęciu zgłoszenia i pozwoleniu na te prace rozbiórkowe, bo to trwale zmieni charakter tego miejsca. Zagraża to nie tylko kilkuset drzewom, które tam rosną, ale wielu gatunkom zwierząt, które mają tam swoje siedliska – mówi Michał Bieda, wiceprezydent Bytomia.
Jak przekazały władze miast, do realizacji inwestycji konieczna będzie wycinka 820 drzew, co w rozmowie telefonicznej potwierdził wspólnik firmy, która planuje rozbiórkę nasypów kolejowych. Jednocześnie przedsiębiorca zadeklarował, że firma chce zadbać o przyrodę i wszelkie prace prowadzone będą z zachowaniem wszelkiej ostrożności. Przedstawiciel bytomskiej firmy przekazał nam również, że jest otwarty na rozmowy ze stroną społeczną.
Walka o Żabie Doły/Silesia Flesz TVS
Fatima Orlińska