reklama
Kategorie

Cała Polska czekała na Kowale. Czy cisza wyborcza ma sens?

Małe Kowale koło Skoczowa były wczoraj na ustach całego kraju. Dopiero po zamknięciu lokalu wyborczego, media mogły podać sondażowe wyniki wyborów. Po śmierci 80-letniej kobiety, lokal wyborczy w Kowalach został zamknięty na półtorej godziny. PKW zdecydowała się właśnie o tyle przedłużyć tu głosowanie. Tym samym w całym kraju cisza wyborcza trwała do 22.30. W tym czasie głos oddało tu zaledwie 15 osób. – Każdy chciał zagłosować, lokal był zamknięty przez półtorej godziny i wyborcy odbijali się od drzwi, a każdy z wyborców chciał oddać głos, dlatego z tego powodu było to przedłużone – oznajmia Dawid Mocha, przewodniczący komisji wyborczej w Kowalach. Podobna sytuacja wydarzyła się w listopadowych wyborach samorządowych. Jednak wtedy, po zgonach dwóch osób w lokalach wyborczych w Siedliskach Górnych i Zabrzu cisza nie została jednak przedłużona. Tym razem Okręgowa Komisja Wyborcza postanowiła inaczej. Taka decyzja po raz kolejny wywołała dyskusję o sensowności ciszy wyborczej. – Po co utrzymać absolutną fikcję. Tym bardziej nie jest to przestępstwo, które szkodzi czyjemuś zdrowiu, nie naraża nikogo na niebezpieczeństwo, pomysł jej utrzymywania jest zupełnie absurdalny i pochodzący z innej epoki – uważa dr Bogdan Pliszka, politolog.

 

Wczoraj, choćby w internecie, cisza wyborcza była łamana niemal przez cały dzień. – Zostały zgłoszone incydenty internetowe, czyli umieszczanie na portalach społecznościowych lub stronach internetowych materiałów noszących cechy agitacyjne – informuje Arkadiusz Despot-Mładanowicz, Państwowa Komisja Wyborcza. Takich cech na pewno nie miały wczorajsze wpisy internautów. Choć jasno wynikało z nich kto wygrał, to prawa nikt nie złamał. Nawet czołowi politycy w kraju z ciszy wyborczej niewiele sobie robili. – Niektórzy politycy już w trakcie przedłużonej ciszy wyborczej nie wytrzymali i w mediach społecznościowych opublikowali wyniki wyborów, oczywiście nieoficjalnie, ale każdy mógł się domyślić, kto wygrał wybory – mówi Adrian Leks, dziennikarz www.tvs.pl.

reklama

 

Nazwiska kandydatów zostały zastąpione nazwami deseru i staropolskiej potrawy. Andrzej Duda był budyniem, Bronisław Komorowski bigosem. Słupki procentowe zastąpiły ceny. Na portalach społecznościowych przez cały dzień zmieniały się tylko wartości. – To oczywiście było spytnym obejściem ciszy wyborczej, co też pokazuje, że przepisy, które dotyczą ciszy wyborczej absolutnie nie są podporządkowane pod obecne czasy – dodaje Adrian Leks. W teorii agitacja wyborcza grozi wysoką grzywną. W praktyce Państwowa Komisja Wyborcza będzie miała duże trudności, żeby udowodnić komuś winę. W wielu krajach Unii Europejskiej taki zakaz nie obowiązuje. Tak jest m.in w Niemczech, Wielkiej Brytanii czy Portugalii. W Polsce, co dobitnie pokazały prezydenckie wybory, cisza wyborcza istnieje tylko na papierze. <.>

 

 

reklama

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button