reklama
KategorieKrajWiadomość dnia

Dzieci z oprawcami w domu. Sytuacja rodzin z niebieska kartą

Ciągle zastanawiamy się jak w dobie epidemii wygląda nasza gospodarka i co będzie dalej. Czy stracimy pracę, czy nie zbankrutujemy i wreszcie czy będziemy mieli do czego wracać. Dużą część naszej uwagi zajmuje również debata wokół wyborów prezydenckich, które mają się planowo odbyć 10 maja br. Natomiast czy pamiętamy o najmłodszych, którzy na co dzień przeżywają swój dramat? Co dzieje się z dziećmi, których rodziny mają tzw. „niebieską kartę” i nie mogą nawet uciec na przysłowiowy trzepak ze względu na wprowadzone przez rząd restrykcje?

TOP 5 Silesia Flesz: 5 tysięcy za wycieczkę do lasu, albo na myjnię! To nie żart!
TOP 5 Silesia Flesz – premiera w każdą niedzielę o 19:50 w Telewizji TVS

Przypomnijmy, że tzw. „niebieska karta” to dokument, który wypełniają funkcjonariusze Policji po tym gdy stwierdzą, że w danym domu dochodzi do przemocy w rodzinie. To rodzaj identyfikacji zjawiska patologii, który ma swój cel w przyszłości – czyli szybkie reagowanie w razie zagrożenia zdrowia i życia członków rodziny oraz monitorowanie czy w danym domu sytuacja się poprawiła lub pogorszyła. Po wprowadzonych przez rząd restrykcjach dzieci z patologicznych domów, gdzie występuje nagminnie przemoc, alkohol czy narkotyki nie mają już gdzie uciec choć na chwile odrywając się od problemów spowodowanych zachowaniem jednego lub obojga rodziców. Tatiana Mindewicz-Puacz apelowała dzisiaj w ramach wywiadu w TVN 24, by w dobie epidemii koronawirusa w naszym kraju, nie zapominać o dzieciach, które cechuje bezbronność w takich a nie innych sytuacjach. Mówiła również o wzmożonej czujności, bo wyobrażenie rodziny, w której występuje przemoc jest często mylne. Myśląc patologia mamy na myśli fatalne warunki wychowania, brudny dom, pijanych rodziców itd. Natomiast musimy mieć społeczna świadomość, że takie schematy mogą występować również w domach, które są pozornie normalne, czyste i na zewnątrz tworzą obraz idealnej rodziny. Oprawca domowy może być dyrektorem, który do sąsiadów uśmiecha się od ucha do ucha, a w domu zamienia w  piekło życie swojej żony i maluchów.

– Pamiętam bardzo dokładnie, że przez 18 pierwszych lat życia w ogóle nie spałam. Dopiero gdy wyjechałam na studia do Krakowa i zamieszkałam u krewnych mogłam przespać całą noc. Ojciec, który w PRL-u był bardzo wysoko postawionym pracownikiem kopalni wracał codziennie pijany, wszczynał awantury, bił moją matkę i mnie. Trzeźwiał dosłownie raz w miesiącu, udając wspaniałego rodzica. Gdy do domu przychodzili znajomi matka plotła mi warkocze, ubierała w najlepsze sukienki z PEWEX-u, a rodzice pokazywali wszystkim na około, że tworzymy idealną rodzinę, która istniała tylko jako obraz dla znajomych. O sytuacji wiedziała rodzina, ale w tamtych czasach niewiele mogli zrobićopowiada nam trzęsącym się głosem, nasza dziś 59-letnia rozmówczyni, prosząc jednocześnie o niepodawanie jej imienia i nazwiska. 

reklama

Niech przykład ten będzie swego rodzaju symbolem, apelem i przestrogą zarazem – bądźmy czujni i nie dajmy się zwieźć pozorom. Jeśli słyszymy, że jakieś dziecko lub kobieta, a nawet mężczyzna (tak, wbrew pozorom patologia może również dotyczyć mężczyzn) to reagujmy, w szczególności w czasie gdy osoby z takich rodzin, nie mogą nawet na chwilę uciec od swojego dramatu bo w Polsce panuje epidemia, a rząd zapobiegawczo zamyka obywateli w domach.

PRZECZYTAJ KONIECZNIE

Cmentarze zamknięte przez koronawirus, a za wstęp mandat? Tylko w teorii [WIDEO]

Gliwice: Wędkarz do patrolu: „Mam już serdecznie dość siedzenia w domu!” [ZDJĘCIA]

To nie żart! 500 złotych mandatu za ujeżdżanie konia!

źródło: TVN 24

red: B. Bednarczuk

reklama

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button