Ogród z drugiej ręki – jak wykorzystałam rzeczy z secondhandu w urządzaniu ogrodu
Od lat odwiedzam secondhandy i osiągnęłam już taki stopień wtajemniczenia, że trudno jest mi sobie wyobrazić zakupy w galerii handlowej. Uwielbiam modę z drugiej ręki przede wszystkim za to, że jest niepowtarzalna i tania. W mojej szafie jest już tyle perełek, że trudno je pomieścić, ale i tak ciągle donoszę kolejne. Po prostu trudno oprzeć się tanim markowym ciuchom, które są na wyciągnięcie reki…
Wiem, że nie tylko ja tak mam i jest wiele podobnych do mnie osób z zamiłowaniem do lumpeksów. Dziś jednak chciałabym się pochwalić nie garderobą, ale swoim ogrodem, który systematycznie upiększam dzięki używanym rzeczom z secondhandu. Zebrałam już sporo pochwał od odwiedzających mnie gości, którzy nie chcieli uwierzyć, że dekoracje pochodzą ze sklepu z odzieżą używaną. Teraz chciałabym zainspirować innych, jak tanio można urządzić ogród, dając drugie życie przedmiotom kupionym w secondhandzie.
Zaczęło się od tego, że zapragnęłam zmian. Mój mały kawałek ziemi był mocno zaniedbany, a ja czułam, że przy odrobinie wysiłku odzyska dawny blask. No i zaczęło się… Zbudowałam taras, kupiłam meble ogrodowe, ale wciąż brakowało w tym wszystkim duszy. Pomyślałam o dekoracjach i poszukałam inspiracji na grupach ogrodniczych, gdzie wiele osób samodzielnie wykonywało przeróżne ozdoby. Patrząc na ceny w sklepach szybko postanowiłam, że nie warto przepłacać za coś, co można zrobić samemu. I poszłam do mojego ulubionego markowego secondhandu Biga, gdzie nalazłam jeszcze więcej inspiracji!
Oczywiście nie kupiłam wszystkiego za jednym razem. Trochę to trwało, czasem nie do końca wiedziałam po co wkładam do koszyka niektóre rzeczy, ale finalnie wszystko się przydało. Na początku kupiłam zasłonę prysznicową, którą z powodzeniem osłaniam taras przed deszczem, słońcem i wiatrem. Okazała się idealna i nieprzyzwoicie tania w porównaniu do cen w regularnych sklepach. Przy okazji znalazłam dwa duże kolorowe ręczniki w kształcie koła wykończone frędzlami, którymi przykryłam siedzenia mebli ogrodowych. Wtedy już wiedziałam, że styl Boho będzie wprost idealny w urządzaniu tarasu!
Systematycznie znosiłam do domu kolejne zdobycze – fantastycznie ukwiecony obrus, starą figurkę słonia z ułamaną trąbą, którą wystarczyło skleić, świecznik pleciony z jakiegoś rodzaju wikliny i komplet świec do niego. Zachwycił mnie dywanik w orientalne wzory, który znalazłam w strefie artykułów domowych na wagę. Później kupiłam dwa ciepłe koce, którymi mogę się nakryć w chłodny wieczór, a także swetry w formie narzutek a’la ponczo, które udostępniam gościom, nie martwiąc się kto jaki rozmiar nosi.
Najciekawsze jest jednak to, co na pierwszy rzut oka nie ma racji bytu w ogrodzie. Na przykład dekoracje świąteczne. Zimą w sklepach Biga pojawiła się niesamowita dostawa artykułów z motywem Bożego Narodzenia. Zaszalałam i kupiłam ich całe mnóstwo światełek. Dziś oświetlają mój taras i nadają mu niepowtarzalnego romantycznego klimatu. Dorzuciłam tylko kilka lampek solarnych z sieciówki. Z kolei w okolicy świat Wielkanocnych kupiłam naturalnie wyglądające sztuczne piórka, z których ukręciłam łapacz snów. Ostatnio dopadłam wielką pościel w stylu boho, którą wykorzystałam do obszycia poduszek i siedzisk foteli. Wszystko, choć zbierane na przestrzeni całego roku, tworzy eklektyczną, ale spójną wizję. A ja wciąż szukam nowych inspiracji i stale zaglądam do mojego ulubionego z sklepu z tanią odzieżą Biga.
Z bardziej praktycznych niż estetycznych względów nabyłam po taniości wielką paczkę sznurówek, którymi podwiązuję pomidory. Udało się także kupić rozwaloną drabinkę bambusową, którą wykorzystam jako podpórkę do groszku. A stare płyty CD posłużyły do skonstruowania straszaka na kradnące owoce ptaki, który pięknie błyszczy w słońcu.
To zadziwiające, jak wiele różnych rzeczy można znaleźć w secondhandzie, często niepozornych. Spójrzcie tylko na zdjęcia! Może i Wy odnajdziecie inspirację z drugiej ręki?
źródło: artykuł partnera