Ruszamy od dzisiaj z nowym cyklem na www.tvs.pl – PODRÓŻE Z KRISEM. Zabieramy Was w podróż. Nie w jedną – w dziesiątki podróży. Ale takich z przewodnikiem i leżeniem plackiem. Jak podróżować ciekawie, w miejsca, gdzie turyści nie zawsze mają szansę dotrzeć i jak robić to ekonomicznie? Regularnie na stronie TVS opowiadać Wam o tym będzie nasz zaprzyjaźniony podróżnik i obieżyświat – Krzysztof Wilczewski.
Tytuł mówi sam za siebie – Bari (południowe Włochy) to nie samo miasto Bari ale przede wszystkim okoliczne plaże, nietypowe wybrzeże oraz unikatowe w skali światowej miasteczka z architekturą niespotykaną nigdzie indziej, takie jak Matera, czyli miasto jaskiniowców, lub Alberobello, miasto bajkowych domków. Bez biura podróży i z niewielkim budżetem to idealny region zarówno na weekend jak i dwa tygodnie wakacji!
Na początek podam Wam garść praktycznych informacji dotyczących przelotu i dojazdu z lotniska, a w kolejnej odsłonie opowiem, w jakich widokach będziemy się rozpływać w regionie Apulia.
Lot od 39 PLN
Z Polski najłatwiej bezpośrednio dolecieć z Katowic, Krakowa, Wrocławia lub Warszawy – z tych miast lata do Bari Wizz Air. Najtańsze bilety można ustrzelić już za 39 zł w jedną stronę!
Z lotniska do centrum Bari możemy dostać się na cztery sposoby: pociągiem, autobusem miejskim, taksówką lub wynajętym samochodem.
Autobus nr 16 – 1 €
Najtaniej będzie dojechać autobusem nr 16, gdyż przejazd w jedną stronę kosztuje tylko 1 €. Czas dojazdu to około 40 min. a bilet możemy kupić na górnym piętrze lotniska w księgarni Relay. Ewentualnie u kierowcy za 1.5 €. Autobus zahacza o stare miasto i dojeżdża do placu Aldo Moro przy dworcu głównym Stazione Centrale i stamtąd też odjeżdża z powrotem na lotnisko. Pamiętajmy, że jesteśmy na południu Włoch… a to oznacza większą fantazję w rozumieniu godzin odjazdów. Zdarzyło mi się, że autobus na lotnisko odjechał 15 min PRZED czasem. Oto rozkład jazdy z Bari na lotnisko i z lotniska do Bari. Pierwsza część w dni robocze, druga w wolne.
Pociąg – 5 € (lub 1.40 €)
Najszybszym sposobem dotarcia do miasta jest pociąg linii FM2, gdyż jedzie on zaledwie 16 minut. Jest za to znacznie droższy od autobusu – bilet kosztuje 5 €. Jest jednak pewien sposób na to, by obniżyć tą kwotę do 1.40 € – wystarczy kupić bilet online (https://www.ferrovienordbarese.it/orari ) i jako stacje początkową podać stację Bitonto (poprzedza ona lotnisko), a stację docelową Bari Centrale. Zawyżona cena 5 € dotyczy wyłącznie stacji lotniska, a więc jeżeli chcemy pociągiem dojechać z centrum Bari na lotnisko, znów wystarczy kupić bilet na stację Bitonto. Ostatni pociąg z lotniska do centrum Bari odjeżdża 23:24.
Taxi – 25 €
Najszybciej dojechać na samo zakwaterowanie (niekoniecznie do centrum miasta) będzie oczywiście taksówką, ale na to już musimy wydać 25 €. sposób ten staje się w sensowny wtedy, kiedy mamy 4 osobową grupę, a zakwaterowanie znaleźliśmy sobie daleko poza centrum i chcemy szybko tam dotrzeć.
Wypożyczone auto – od 25 €
Tu może nas czekać niespodzianka – część wypożyczalni umiejscowiona jest poza terenem lotniska. Najczęściej pojawia się wtedy informacja o autobusie (shuttle bus). Nie ma żadnego autobusu: po przylocie trzeba zadzwonić do wypożyczalni, by wysłali po nas samochód, który zabierze nas do biura.
Osobiście korzystałem zarówno z transportu publicznego, jak i wynajętego auta. Zdecydowanie polecam to pierwsze. Autobusy i pociągi obsługują wszystkie najważniejsze i najciekawsze miejsca, a oszczędzimy sobie nerwów przy wynajmie, korkach i braku miejsc do parkowania.
Gdzie szukać zakwaterowania? Najpopularniejszy serwis oferujący hotele i hostele to https://www.booking.com
Jeśli jednak interesuje Cię bardziej pobyt u prywatnego gospodarza (często jest to pokój do wynajęcia w prywatnym domu lub cały apartament / dom) to skorzystaj z serwisu https://www.airbnb.pl/
Jeśli nie korzystałeś jeszcze z Airbnb, możesz otrzymać zniżkę 100 zł na pierwszy pobyt korzystając z poniższego linku
https://www.airbnb.pl/c/kwilczewski?currency=PLN
Drugą część naszej podróży po Bari „na własnych warunkach” znajdziecie TUTAJ
Tekst i zdjęcia: Krzysztof Wilczyński
