reklama
Silesia Flesz najnowsze informacje

Poznaj bliżej prezenterów TVS – Ewa Masilonis

Przez ostatnie kilka dni mieliście możliwość wziąć udział w akcji „Poznaj bliżej prezenterów TVS” i zadawać pytania Ewie Masilonis. Poniżej publikujemy odpowiedzi prowadzącej „Poranka Silesia”.

 

Pani jest taka ładna. Co pani robi? Jak pani dba o siebie? (pytanie od Danuty Stegny)

Ewa Masilonis: – Dziękuję, to bardzo miłe. Myślę, że w dużej mierze to zasługa genów, za co oczywiście wdzięczna jestem moim rodzicom. Muszę jednak przyznać, że poza standardowymi, domowymi rytuałami, nie korzystam ze specjalnych zabiegów poprawiających urodę. Na co dzień stosuję zasadę, że mniej znaczy więcej. Dbanie o siebie to dla mnie synonim dbania o zdrowie, dlatego też uważam na to, co jem, piję dużo wody, jak najczęściej staram się ćwiczyć i kiedy tylko jest to możliwe, spaceruję. Dużą wagę przywiązuję do włosów, bo dzięki zadbanej fryzurze czuję się pewniej i lepiej. Zawsze lubiłam ich kolor i jeszcze nigdy ich nie farbowałam. Zwracam również uwagę na dłonie, bo piękne i wypielęgnowane są wizytówką każdej kobiety.

Jakie studia pani skończyła zostać prezenterką? (pytanie od Karola Waśka)

Ewa Masilonis: – Jestem absolwentką dwóch kierunków studiów: filologii polskiej oraz dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Wrocławskim. Uważam jednak, że prezenterem można być niemal po każdych studiach lub w ogólnie ich nie kończąc. Jest to kwestia bardzo indywidualna i wynika z osobowości, predyspozycji, ciekawości ludzi i świata, pracy nad sobą, dużej dawki pokory i swego rodzaju odwagi.  Odrobina szczęścia również nie zaszkodzi.

 Jakie ma pany hobby? Ja wędkuję. (pytanie od Romana Zawackiego)

Ewa Masilonis: – O, gratuluję cierpliwości! Nigdy nie miałam okazji wędkować, jednak bardzo cenię ludzi z pasją. Sama mam ich kilka. Jest to np. scrapbooking, czyli własnoręczne tworzenie albumów lub kartek okolicznościowych. Zawsze przywiązuję wagę do opakowania prezentu i właśnie kartki oraz życzeń, bo moim zdaniem to te elementy świadczą o wartości podarku oraz czasie, który poświęciliśmy osobie obdarowanej. Bardzo lubię zaskakiwać moją rodzinę i przyjaciół oryginalnymi prezentami, co też jest swego rodzaju pasją. Ponadto jestem miłośniczką wszystkiego, co mnie wzrusza, czyli dobrej muzyki (wychowałam się na radiowej Trójce) oraz kina – jeśli tylko mogę, wybieram seanse wczesnopołudniowe, gdy sale kinowe są niemal puste. Uwielbiam również gotować i piec ciasta. Mnie relaksuje sama czynność, a moich bliskich cieszą efekty. W wolnej chwili – ostatnio najczęściej w pociągu – czytam również książki. Myślę, że poza wartością samą w sobie, są również najpiękniejszą ozdobą każdego domu. Zaraz obok kolekcji płyt z muzyką i filmami.

Jak długo przygotowuje się pani do wywiadów? Jak pani to robi? (pytanie od Joli Trzepiziur)

Ewa Masilonis: – Długość przygotowania do rozmowy zależy oczywiście od zagadnienia, którego ma dotyczyć. Oczywiście bywają dziedziny, które są mi dość obce. Wówczas staram się je poznać na tyle dobrze, by czuć się w miarę komfortowo i wiedzieć, o co konkretnie powinnam zapytać mojego gościa. Jeśli jest nim specjalista w jakiejś dziedzinie, staram się pytać o takie szczegóły, które najczęściej budzą wątpliwości lub moim zdaniem będę najbardziej interesujące i przydatne dla naszych widzów.

Jeśli z kolei mam przyjemność rozmawiać z jednym z artystów, wyszukuję ciekawostki na ich temat lub słucham ich utworów. Przede wszystkim wiem jednak, że każda rozmowa to spotkanie z człowiekiem, który na pewno ma niejedną interesującą historię do opowiedzenia. Chociażby powód, dla którego wykonuje taki a nie inny zawód. Z szacunku do widzów i moich gości ważne jest dla mnie to, by każda rozmowa była „o czymś”. Za każdym razem przygotowuję sobie notatki, spisuję zagadnienia oraz kwestie, o które chciałabym zapytać. Nawet jeśli z nich nie skorzystam, wiem, że je mam i dzięki temu mniej się denerwuję.

Czy jakoś trzeba dbać o dykcję, ćwiczy pani przed lustrem? (pytanie od Joli Trzepiziur)

Ewa Masilonis: – Oczywiście, dykcja w pracy prezentera jest bardzo ważna. Przed każdym programem, podczas porannych przygotowań, staram się wykonać kilka ćwiczeń dykcyjnych, by rozgrzać aparat mowy. Jako nastolatka należałam do młodzieżowej grupy teatralnej „RRRYM” i takie ćwiczenia wykonywaliśmy na każdych zajęciach. Dziś okazują się bardzo pomocne!  Od czasu do czasu czytam również fragmenty książek na głos.

Jak wyobraża sobie pani swoją przyszłość? (pytanie od Krzysztofa Trzosiaka)

Ewa Masilonis: – Trudne pytanie, ale na pewno ważne w kontekście obecnej sytuacji. Przede wszystkim mam nadzieję, że ja i moi bliscy będziemy zdrowi. Rzeczywistość, z którą przyszło się nam mierzyć, pokazuje, że kiedy tylko jest ku temu okazja, warto spełniać marzenia i nie odkładać niczego na bliżej nieokreślone „kiedyś”. Jak na ironię przekonaliśmy się również, że  nie warto jest robić dalekosiężne plany, choć w dzisiejszych czasach ciężko jest żyć bez kalendarza. Ja jednak nie lubię planować, nigdy też nie robię noworocznych postanowień. Życie nauczyło mnie, że czasem warto odpuścić i nie robić nic na siłę, bo skoro coś teoretycznie dobrego nas ominęło lub nie poszło po naszej myśli, to znaczy, że pisane jest nam lepsze. Mam więc nadzieję, że życie jeszcze nie raz pozytywnie mnie zaskoczy, zarówno w sferze zawodowej, jak i osobistej. Czego również Państwu życzę.

Pani Ewo co sprawiło że przyszła pani do pracy na stanowisko prezentera TVS? Czy ktoś panią namówił, czy ta myśl żeby pracować w mediach chodziła po pani głowie od dłuższego czasu? (pytanie od Roberta Duklasa)

Ewa Masilonis: – Właściwie jest to dość zabawna historia – zaskakujące połączenie szczęścia, przypadku, licznych zbiegów okoliczności i zapewne przeznaczenia. Jak miałam 10 lat, rodzice zapisali mnie i moją siostrę Agnieszkę na wakacyjne półkolonie w jeleniogórskim Osiedlowym Domu Kultury. I właśnie tam, w ramach warsztatów telewizyjnych, razem z siostrą miałyśmy okazję prowadzić kilka programów w naszej ówczesnej telewizji osiedlowej! Wyjątkowa przygoda, jeszcze lepsze wspomnienia, szczególnie, że mam te moje pierwsze, dziennikarskie podrygi uwiecznione i schowane w rodzinnym archiwum. Pomysł na to, by iść w stronę dziennikarstwa, pojawił się u mnie ponownie przed maturą, podczas wyboru kierunku studiów. Na wymarzone dziennikarstwo za pierwszym razem jednak się nie dostałam, czego dziś nie żałuję, bo dzięki temu skończyłam także filologię polską.

Co ciekawe o pracę w mediach, głównie ze strachu i niepewności, a także przekonania, że przecież się do tego nie nadaję, nigdy jakoś szczególnie nie zabiegałam. Jednak po studiach opuściłam Wrocław i przeprowadziłam się na Śląsk. Szukałam pracy i znalazłam informację, że dział marketingu Telewizji TVS poszukuje praktykantów. I tak w 2013 roku trafiłam do mediów, choć wciąż nie na ekran.  Następnie przez niemal 3 lata miałam przyjemność pracować w sekretariacie Telewizji TVS. W maju 2015 roku startował nowy, śniadaniowy program „Familook”. Produkcja szukała kogoś do kącika tematycznego o gotowaniu oraz przygotowywaniu tzw. „handmadów”, czyli prostych przedmiotów, które każdy z widzów mógłby wykonać sam w domu. Pani dyrektor, Małgorzata Piechoczek, zaproponowała  moją kandydaturę, dzięki czemu debiutowałam na antenie TVS, prowadząc w „Familooku” kącik „Pomysłowa Ewa”. Następnie pojawił się „Mały Koncert Życzeń”, a w zeszłym roku „Poranek Silesia”. I czasem tak sobie myślę, że jeśli coś jest nam pisane, prędzej czy później, spełni się. Nawet jeśli boimy się o tym marzyć.

Czytaj również:

Bogusia gotuje: Krewetki na maśle z czosnkiem [PRZEBOJOWE SMAKI]

Pokaż więcej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button