W grupie siła? Przedsiębiorcy z Wisły chcą masowo otwierać biznesy w lockdownie [WIDEO]
Od kilku dni pojawia się wiele informacji o tym, że swoje interesy mimo restrykcji chcą otwierać przedsiębiorcy, którzy już ledwo wiążą koniec z końcem. W miejscowościach takich jak Wisła, gdzie większość mieszkańców utrzymuje się z turystyki każdy kolejny dzień przybliża widmo bankructwa.
Zimowa nuda? Nie z TVS! Sprawdź nasze serialowe HITY!
–My nie przeżyjemy do wiosny, my musimy się już otworzyć my ponosimy straszne koszty związane z leasingami, z naśnieżaniem. To są takie koszty, które my musimy płacić. Nam nikt nie odpuszcza leasingu, nie odpuszcza kredytu, skądś te pieniądze muszą się wziąć. W tarcze się nie łapiemy, więc nie ma innego wyjścia tylko musimy się otworzyć – argumentuje Janusz Tyszkowski, prezes Ośrodka Skolnity.
Przedsiębiorcy chcą działać według zasady „w grupie siła” licząc, że dostaną poparcie również wśród samych turystów, którzy mimo epidemii zaczną masowo pojawiać się w mieście.
– Jako organizacja przedsiębiorców działamy żeby otworzyli się wszyscy. Dlatego, że sens otwarcia jest wtedy kiedy zarówno otworzą się wyciągi hotele i restauracje. Wtedy faktycznie zachęcimy ludzi do tego żeby tu przyjechać – mówi Marek Bujok, właściciel Browar Wisła .
Pomysły zdesperowanych przedsiębiorców spotykają się ze zrozumieniem samorządowców, którzy od początku lockdownu starają się im w różny sposób pomagać. Bo przełożenie jest proste: jeśli przedsiębiorcy nie zarabiają to wpływy z podatków do urzędów miast są znikome, co również odbija się na życiu w mieście.
-Walczą o swoje życie, o swoje majątki, o swój dobytek, walczą też o miejsca pracy i naszych mieszkańców przede wszystkim, więc tutaj w pełni rozumiem tę kwestię, aczkolwiek z drugiej strony mamy tutaj tę kwestię zdrowia i życia ludzi no i tutaj każdy w tym zakresie musi samodzielnie podejmować decyzje – mówi Tomasz Bujok, burmistrz Wisły.
No i tu rozterek jest wiele. W świetle rządowych rozporządzeń takie otwarcie branży turystycznej będzie nielegalne i może się wiązać z konsekwencjami takimi jak mandaty wystawiane przez policję czy grzywny nakładane przez sanepid. Dodatkowo jeśli ktoś już otrzymał pieniądze z tarczy, a naruszy rządowe rozporządzenia to według zapisów z ustawy covidowej, pieniądze te będzie musiał zwrócić.
-Mamy wsparcie prawników, mamy wsparcie różnych instytucji i są z nami też posłowie, którzy deklarują różną pomoc w razie takiego otwarcia nie w literze prawa – mówi Karolina Wantulok, Wiślańska Organizacja Turystyczna.
Oczywiście mimo ogromnej frustracji przedsiębiorcy w dalszym ciągu liczą na zrozumienie rządu i podjęcie takich kroków, które umożliwią im przetrwanie w tych trudnych czasach. Większość zdenerwowanych przedsiębiorców daje rządowi czas do 1 lutego.
-Na ten moment jeszcze jesteśmy na etapie dialogu. Cały czas chcemy dotrzeć do strony rządzącej. Pokazujemy te nasze argumenty, które mówimy już tak naprawdę od dłuższego czasu, że to narciarstwo rzeczywiście jest sportem bezpiecznym. Są maseczki, są rękawice, są zachowane te dystanse. Zresztą pokazaliśmy to pracując w reżimie sanitarnym – podkreśla Arkadiusz Matuszyński, Wiślański Skipass.
Lockdown branży turystycznej ma póki co trwać do 31 stycznia. Rząd na dniach ma podjąć decyzje o ewentualnym luzowaniu obostrzeń lub podtrzymaniu obowiązujących restrykcji.
autor: Bartosz Bednarczuk
Ruszyła rejestracja na szczepienia dla wszystkich dorosłych. Jak się wpisać na listę? [WIDEO]
2-letni Olek dzielnie walczy o życie. Jego serduszko jest bardzo chore! [APEL O POMOC]
Katowice: Dzięki dotacji rodzice za prywatne przedszkole zapłacą mniej niż za publiczne