„Chorzów”, Śląsk i skarby Wawelu
Co ma wspólnego Chorzów z morzem? Przede wszystkim swoją nazwę. Nosił ją statek, który odegrał kluczową rolę w ewakuacji skarbów wawelskich podczas II wojny światowej. Historię przeprawy polskich muzealników i drogocennego ładunku z ogarniętej wojną Polski do Francji, a następnie dalej do Wielkiej Brytanii opowiedział w powieści „Najważniejszy rejs” Wojciech Dinges.
Losy parowca „Chorzów” są swego rodzaju klamrą spinającą opowieść. Wojciech Dinges rozpoczyna ją krótką, filmową jakby kliszą pokazującą ostateczny koniec statku. Kończy zaś reminiscencjami bohaterów na wieść o jego zagładzie. Pomiędzy jednym a drugim poznamy okoliczności zaistnienia „Chorzowa” w międzywojennej Polsce. Następnie zaś jego pracowite lata pod polską banderą. Oraz drogę, jaką przebyły ewakuowane z Polski zabytki, nim trafiły na jego pokład. A wreszcie i ten najważniejszy rejs „Chorzowa”, z podbijanej w 1940 r. przez Wehrmacht Francji do walczącej wciąż Anglii. Właśnie dzięki niemu „Chorzów” zaistniał na kartach naszej, i to nie tylko tej morskiej historii.
Harcerz Marek i inni bohaterowie
Wśród autentycznych muzealników uczestniczących w odysei drogocennego ładunku, autor umieszcza chorzowianina Marka Dangę, postać już fikcyjną. Wprowadzenie do narracji niegdysiejszego chorzowskiego harcerza zafascynowanego morzem pozwala też czytelnikowi odczuć klimat okupacji przez nazistowską III Rzeszę części Górnego Śląska włączonej do Polski w 1922 r. Gdyż tropem jednego z zabytków – ewakuowanej z Polski wespół ze skarbami wawelskimi Pelplińska Biblia Gutenberga – rusza niemiecka pogoń. A Niemcy usiłują wydobyć informacje o ściganych także od śląskiej rodziny Marka. Niech uwagi czytelnika nie ujdzie też, że w powieści pojawiają się wątki Tragedii Górnośląskiej i powojennych zmiany etnicznych na Górnym Śląsku.
Na pokładzie „Chorzowa” pojawią się jeszcze inne historyczne postaci. Z Arką Bożkiem na czele. Zaś w innych epizodycznych rolach – polscy lotnicy i znany niemiecki dowódca U-Boota. A nawet słynny matematyk Alan Turing. Na kartach książki spotkamy i jego polskich kolegów po fachu, pogromców szyfru Enigmy Henryka Zygalskiego i Mariana Rejewskiego. Wojciech Dinges wyjaśnia, w posłowiu zatytułowanym „Prawda a fikcja”, że świadomie poigrał nieco z historią, fakty okraszając odrobiną literackiej fikcji właśnie. Fabule wychodzi to na dobre. Wyrozumiały znawca historii doceni, a i może się uśmiechnie. Zaś czytelnik mniej z historią obeznany i tak dowie się na koniec, jak było naprawdę. Bo książka posiada też rozdział skrupulatnie wypełniony biograficznymi notkami, opisującymi dalsze losy autentycznych bohaterów powieści.