reklama
Kategorie

Zabijali i gwałcili. Zbrodnie w Miechowicach i Przyszowicach oczami świadków

reklama

W styczniu przypada rocznica masakry w Miechowicach. Gdy w miejscowości Miechowice (dziś dzielnica Bytomia) ucichły strzały karabinów maszynowych i granatów rozproszonych i słabo przygotowanych do walki żołnierzy Volkssturmu, rozpoczął się prawdziwy koszmar zwykłych mieszkańców. Rosjanie, którzy do miejscowość wkroczyli 25 stycznia 1945 r. doprowadzili do rzezi ludności cywilnej. Według oficjalnych statystyk zginęło 380 osób, w tym m.in. ksiądz wikary Jan Frencel. Podobnie było w Przyszowicach, gdzie zabito 69 osób w tym więźniów z obozu KL Auschwitz, którym wcześniej udało się uciec z marszu śmierci.

 

Zbrodnie w Miechowicach i Przyszowicach 

 

  • Masakra w Miechowicach miała miejsce pomiędzy 25 a 28 stycznia 1945 r. tuż po zajęciu miejscowości przez radzieckich żołnierzy. 
  • Rosjanie zabijali głównie mężczyzn i kaleki podejrzewając, że to byli żołnierze III Rzeszy. W rzeczywistości zabijali niewinnych cywili. 
  • Radzieccy żołnierze dopuścili się również licznych gwałtów na kobietach zamieszkujących ówcześnie Miechowice. 
  • Zamordowanych pochowano w masowym grobie przy ul. Warszawskiej. 
  • W Przyszowicach Rosjanie zamordowali co najmniej 69 osób w tym więźniów z obozu KL Auschwitz, którym udało się uciec z marszu śmierci. 

ZOBACZ RÓWNIEŻ: 

reklama

„Ziemniaki na pierwsze…na drugie…na trzecie…”. Wigilia w trakcie wojny

 

Koniec okupacji początkiem kolejnego dramatu 

 

W styczniu 1945 r. w Miechowicach pozostali już tylko żołnierze Volkssturmu. Była to jednostka powołana przez Heinricha Himmlera w 1944 r. tzw. pospolite ruszenie, złożone głównie z osób poza wiekiem poborowym. Słabo uzbrojone, niewyszkolone i rozproszone oddziały, stanęły naprzeciw regularnym jednostkom armii radzieckiej. Walki trwały dwa dni, ale Rosjanie wkroczyli do Miechowic już 25 stycznia 1945 r. Po tym gdy radzieccy żołnierze ze 118 korpusu Armii Czerwonej zaczęli okupację miejscowości, rozpoczął się koszmar ludności cywilnej znany powszechnie pod nazwą Zbrodni w Miechowicach.

Przypadkowe ofiary

       Według relacji świadków tamtych makabrycznych wydarzeń, Rosjanie wpadali do budynków i zabijali dosłownie każdego kogo spotkali na swojej drodze. Chodziło im głównie o młodych mężczyzn i kaleki, których podejrzewali o służbę w armii III Rzeszy. Jedną z ofiar w Miechowicach był ksiądz wikary Jan Frencel. Po tym gdy udzielał wiatyku jednemu z postrzelonych, został przez Rosjan złapany. Potem miał zostać przetransportowany do Stolarzowic, gdzie był bity i torturowany. Jego ciało odnaleziono w zbiorowej mogile i zidentyfikowano po koloratce. – Nie do przecenienia dla poznania okrucieństwa sprawców wydają się zeznania ­złożone w prokuraturze w Bochum przez Łucję Frencel, siostrę ks. Jana (Johanna) Frencla, który z rąk komunistycznych oprawców poniósł męczeńską śmierć. – czytamy w jednym z artykułów na oficjalnej stronie Instytutu Pamięci Narodowej. 

Śmierć radzieckiego majora i kolejne morderstwa

         Najwięcej mieszkańców Miechowic miało zginąć 27 stycznia 1945 r., po tym gdy nieznany sprawca zastrzelił sowieckiego majora nieopodal placu zabaw. Najpierw Rosjanie kazali kilku miechowiczanom przynieść trumnę z jedynego zakładu pogrzebowego zlokalizowanego w miasteczku i pochować majora. Potem biorący udział w pochówku mieszkańcy zostali zastrzeleni.

           – Maksymilian Garbacziok, górnik, razem z żoną i dziećmi mieszkał przy Wikarekstrasse. W czasie wkraczania Sowietów cała rodzina ukrywała się wraz z sąsiadami w piwnicy. 27 stycznia nad ranem zeszło tam dwóch żołnierzy sowieckich i zabrali ze sobą Garbaczioka. Jego ciało żona znalazła na posesji kupca Georga Kroya przy ulicy Reptowskiej 16. Miał na głowie koło skroni ranę wlotową od kuli, na palcu brakowało złotej obrączki, którą zawsze nosił. Obok niego leżały ciała Szczepana Miczki, Rufina Labusa, Augusta  Kaligi. Po drodze, przechodząc ulicą Hindenburgstrasse, widziała zwłoki kilku mężczyzn. Byli pośród nich jej wujkowie: August Musioł z zięciem Alojzym Zuberem, Józef Drzesga i jego synowie Ryszard i Jerzy. – czytamy na oficjalnej stronie Instytutu Pamięci Narodowej. 

Dramat miechowickich kobiet 

Radzieccy żołnierze nie tylko dokonywali morderstw mordowali, ale również gwałcili kobiety. Kobiety gwałcono w ich własnych mieszkaniach, zaciągano do piwnic lub pozbawiano je honoru dosłownie na ulicy tak by reszta mieszkańców to widziała. Tu można przywołać jedną z dramatycznych relacji dotyczącej Wilhelma Fabry i jego żony Marii. Pewnego dnia Fabra wrócił do domu z pracy i odnalazł swoją żonę Marię Teresę będącą w zaawansowanej ciąży wielokrotnie zgwałconą. Nie mogąc znieść tego co spotkało jego rodzinę zastrzelił obie córki, żonę, na końcu siebie. Do ogromnego upokorzenia samych kobiet i ich rodzin dochodził jeszcze fakt niechcianych ciąż powstałych z takich gwałtów. Dlatego też dokładny rozmiar tragedii jaki dotknął kobiety żyjące w Miechowicach nie jest znany.

Pochówki 

Sytuacja w Miechowicach uspokoiła się dopiero z początkiem lutego. Rosjanie odpuścili ataki na mieszkańców, a ci przestali się bać wychodzić z domów. Wtedy też rozpoczęły się masowe pochówki ofiar tej wstrząsającej do dzisiaj zbrodni.

– Ciała ofiar były przymarznięte do podłoża i czasami trudno było je zabrać. Przeważnie były pozbawione obuwia. Kilku mężczyzn (byli wśród nich nastoletni chłopcy) ciągnęło wóz, a kilku go pchało. Ten kondukt poruszał się ul. Jaskółczą, Placem Szpitalnym, ul. Ks. Frenzla, w kierunku cmentarza leżącego między ul. Andersa a ul. Warszawską. Tam w dniach między 3 a 6 lutego 1945 r. odbywały się pochówki ofiar. czytamy na oficjalnej stronie IPN. Co ważne, liczbę ofiar szacuje się na 380, ale tak naprawdę w tej liczbie zawierają się zgony, które dało się zweryfikować. Zabitych mieszkańców mogło być nawet około 900.

Zbrodnia w Przyszowicach 

Do tragicznych wydarzeń doszło również 27 stycznia w Przyszowicach, gdzie Rosjanie zamordowali około 69 osób. Ofiarami byli nie tylko mieszkańcy, ale również byli więźniowie KL Auschwitz, którym wcześniej udało się uciec z tzw. marszu śmierci. Tak jak w przypadku zbrodni w Miechowicach, Rosjanie nie tylko zabijali, ale również gwałcili, okradali z mienia i podpalali domy, niszcząc wszystko co stanęło na ich drodze. Zachowania takie miały być tolerowane przez wyższych stopniem radzieckich oficerów w wielu miejscowościach. Głównie w tych, które leżały już w byłych granicach III Rzeszy. Była to zemsta i odwet za zbrodni jakich dopuścili się naziści w Rosji.

autor: Bartosz Bednarczuk


Czas na Detektywa Monka w Telewizji TVS!


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button