Zakaz ruchu? I co z tego! Kierowcy kontra policja na woonerfie Siemińskiego w Gliwicach [ZDJĘCIA]
Oj tam, że zaraz zakaz – to co, to już się przejechać nie da? Z takiego założenia wychodzą niektórzy kierowcy w Gliwicach. Albo nie patrzą na znaki albo jeżdżą na pamięć zapominając, że ulica Siemińskiego, czyli pierwszy na Śląsku woonerf, to teraz już także miejsce, przez które nie przejedziemy samochodem. Policja ma tu pełne ręce roboty.
Śląskie i zagłębiowskie szpitale płacą kary za śmierć pacjentów na SORach! Lista zarzutów rośnie
Pustki na trybunach Ruchu Chorzów. Koniec z imprezami masowymi na Cichej!
Zakaz ruchu na ul. Siemińskiego obowiązuje od 1 sierpnia br. Ograniczenie nie dotyczy autobusów linii A4 i rowerzystów, a także dojazdu do posesji. Pierwszy miesiąc od wprowadzenia zmian można uznać za dowód na to, że w zdecydowanej większości kierowcy jeżdżą na pamięć. Zatrzymywani, najczęściej tłumaczą, że „zawsze tędy jeździli, a znaku zakazu nie zauważyli”. Kończy się okres ulgowego traktowania – będą nakładane mandaty i punkty karne.
W ostatnich trzech dniach sierpnia policjanci ruchu drogowego skontrolowali kilkunastu kierowców. Tych, którzy świadomie złamali przepisy, ukarano mandatami karnymi, takich kierowców było 13, trzech innych pouczono.
Woonerf na ul. Siemińskiego został oddany do użytku 30 marca 2018 r. Znajduje się on na 250 m odcinku ulicy, od skrzyżowania ul: Kozielskiej, Daszyńskiego, Sobieskiego i Jasnogórskiej do al. Korfantego.
TOP 5 SILESIA FLESZ sprawdza, kto wyleciał z partii za start w wyborach!
TOP 5 Silesia Flesz – premiera w niedzielę 19:50 w Telewizji TVS
Do tej pory przejeżdżający woonerfem byli traktowani ulgowo – policjanci najczęściej stosowali pouczenia. Czas na przyzwyczajenie się do nowego rozwiązania drogowego minął – nie będzie już taryfy ulgowej. Każdego dnia, o różnych porach policjanci ruchu drogowego będą kierowani na gliwicki woonerf.
Policjanci z Gliwic przypominają: niestosowanie się do znaku B-1 „zakaz ruchu w obu kierunkach” grozi mandatem karnym od 50 do 500 zł i 5 punktami karnymi.
Dodajmy, że kierowcy niestosujący się do przepisów karani są nie tylko przez policję i straż miejską na miejscu zdarzenia. Kary nakładane są też post factum. Do służb trafiają coraz liczniejsze zawiadomienia od mieszkańców, którzy zarejestrowali wykroczenia kierowców za pomocą aparatu lub kamery. W takich przypadkach każdorazowo wszczynane jest postępowanie.
Jeśli kierowca przyznaje się do popełnienia wykroczenia, sprawa tu też sprawa najczęściej kończy się mandatem i punktami karnymi. Chyba że kierowca ma wątpliwości co do prawdziwości filmiku – wówczas postępowanie kierowane jest do sądu.
Przypomnijmy: po otrzymaniu materiałów z policji sąd w trybie uproszczonym może ukarać kierowcę grzywną bez konieczności przeprowadzenia rozprawy. Jeśli kierowca zgłosi sprzeciw, sprawa toczyć się w normalnym trybie i wówczas należy liczyć się z tym, że sąd wyda wyrok nie tylko na podstawie filmu czy zdjęć, ale zazwyczaj będzie chciał przesłuchać świadka zdarzenia, który je zarejestrował.
źródło: KMP Gliwice