reklama
REKLAMA
Kategorie

Zostawił wnuczkę w nagrzanym samochodzie i poszedł na zakupy. Dziadkowi grozi do 5 lat więzienia

reklama

Policjanci otrzymali zgłoszenie, że na parkingu w zamkniętym samochodzie siedzi mała dziewczynka. Z uwagi na panujące upały, istniało ryzyko, że dziecko może dostać udaru. Dziewczynka z objawami przegrzania trafiła do szpitala.

 

Skóra, fura i „foto-komóra” czyli nowe wozy śląskiej policji w TOP 5 SILESIA FLESZ!

10 czerwca, około godziny 16:00, policjanci podjechali na parking jednego z łódzkich marketów, przy skrzyżowaniu ulic Narutowicza i Kopcińskiego. Według zgłoszenia miało się tam znajdować dziecko siedzące w zamkniętym samochodzie. Na mundurowych czekał również 41-letni mężczyzna, który wskazał zamknięte auto, a w nim mała dziewczynkę. Świadek powiedział funkcjonariuszom, że ta sytuacja trwa niezmiennie od około 20 minut. Widać było, że dziecko jest przytomne, ale bardzo spocone.

Funkcjonariusze weszli do marketu i poprosili obsługę o podanie komunikatu. Po chwili na miejscu pojawił się zdziwiony dziadek 4-latki. Mężczyzna początkowo nie chciał iść z funkcjonariuszami do samochodu. Stwierdził, że chce dokończyć robienie zakupów. Po rozmowie z mundurowymi 61-latek zmienił zdanie i otworzył drzwi od samochodu uwalniając dziewczynkę. Policjanci wezwali na miejsce karetkę pogotowia. Podczas wstępnego badania opiekun dziecka uznał, że nie ma potrzeby żeby jego wnuczka pojechała do szpitala. Ostateczną decyzję o zabraniu 4-latki do szpitala podjął jej ojciec, który pojawił się na miejscu interwencji.

reklama

Ustalaniem szczegółowych okoliczności zdarzenia i stopniem odpowiedzialności mężczyzny, zajmują się funkcjonariusze z I Komisariatu Policji w Łodzi. Za takie zachowanie 61-latkowi grozi kara nawet do 5 lat pozbawienia wolności.

 

źr. policja.pl

reklama

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button