Co trafi do Wesołego Miasteczka w Chorzowie? Słowacy zapowiadają rewolucję!
Swobodny spadek na samo dno miasteczka, które wesołym dla wielu jest tylko z nazwy prawdopodobnie dobiega końca. Ostatnim martwym aktem tej tragedii będzie demontaż najbardziej chybionych inwestycji. –Za dawnych lat często tam bywałem, były inne ceny dużo atrakcji bywało coś nowego, nie? A w tej chwili jest wszystko po staremu – mówi Zbigniew Skwarek, mieszkaniec osiedla 1000-lecia w Katowicach. I gołym okiem widać, że wiek wielu z tych atrakcji od dawna jest już tym emerytalnym. Przez długie lata jedyny, a później największy lunapark w Polsce rozkręcić postanowili eksperci głównie od zimowego szaleństwa. -To, co planujemy najlepiej pokazać na tym, co już zrobiliśmy – mówi Bohus Hlavaty, dyrektor Tatry Mountain Resorts. Słowacy są monopolistą po swojej stronie Tatr, oprócz stoków jakiś czas temu wypłynęli na ciepłe wody Tatralandii, teraz stawiają też na letnią rozrywkę. -Przez następne trzy czy cztery miesiące będą trwały prace nad szczegółowym studium o tym, co konkretnie gdzie będzie się zmieniało, to nam pozwoli zdążyć z pierwszą strefą na kolejny rok – mówi Bohus Hlavaty, dyrektor Tatry Mountain Resorts.
Już za kilka dni swoistą zapowiedzią przyszłorocznych zmian ma być nowy rollercoaster i 12-metrowa zjeżdżalnia. Trzy nowe obiekty ruszą w Dniu Dziecka. Przez pięć kolejnych lat liczba atrakcji ma zwiększyć się z około 30 do ponad 50. -Mówimy tu o urządzeniach jako o atrakcjach, nie chwalimy się tu ilością dmuchańców, czy dmuchanych urządzeń – mówi Paweł Cebula, dyrektor Śląskiego Wesołego Miasteczka. Władze Wesołego Miasteczka w Chorzowie są zgodne, że najbardziej potrzebuje on nie tylko nowych urządzeń, a tematyzacji. –Teraz 99 procent parków skupia się na tematyzacji, czyli przeniesieniu klienta do jakiegoś innego świata bajkowego, fantasy czy świata jakiego nie ma na co dzień. To jest to, co chcemy osiągnąć w najbliższe dwa, trzy lata – podkreśla Paweł Cebula, dyrektor Śląskiego Wesołego Miasteczka.
Całkowity koszt przebudowy wyniesie ponad 100 mln złotych. Park musi jednak już zarabiać na swoje utrzymanie. Słowacka spółka tylko przez chwilę traktowana będzie ulgowo. -Teraz płacą 1 mln zł rocznie, od 2020 będą płacili 1 mln euro – mówi Marek Widuch, Park Śląski. W tym biznesie wszystko kręci się wokół pieniędzy i czasu. Chorzowskie Wesołe Miasteczko od dawna nie jest już jedynym, a tym bardziej największym w Polsce. Największa konkurencja kilkadziesiąt kilometrów od Katowic już staje na głowie, aby przyciągnąć jak najwięcej ludzi. Na razie Słowacy walczyć chcą niskimi cenami biletów. Całodniowy karnet ma kosztować zaledwie 50 zł. W sprzedaży od 1 czerwca, kiedy wszystko to klientom podane zostanie jak na tacy. <.>