reklama
Kategorie

Autonomia Śląska nie uda się przez… górnictwo?

reklama

Chociaż ogłoszono sondażowe wyniki wyborów do parlamentu, mało kto miał wątpliwości, że to przełomowy moment w historii Katalonii. – To jest głos całego regionu, regionu, który chce niepodległości. Nasze prawa zostały nam zabrane 300 lat temu ale teraz my je odbieramy. Czujemy się Katalończykami i nimi jesteśmy. Nie jesteśmy Hiszpanami – mówi mieszkaniec Katalonii.

 

I chociaż mają autonomię z przerwami od kilkudziesięciu lat, a trzy dekady później jeszcze zwiększono ich niezależność, to dążenia niepodległościowe wciąż były i są tu silne. Na tyle, że zdobycie prawie 50-cio procentowego poparcia w katalońskim parlamencie obserwował cały świat. – Wieczorem słychać było muzykę, słychać było strzelanie petard. No widać było, że te wybory poszły po myśli tych osób, które chciały o tą niepodległość głosować – mówi Bogusława Renard, Polka mieszkająca w Katalonii.

reklama

 

Podobnych aspiracji, tyle że wyłącznie autonomicznych, nie brakuje od lat na Śląsku. Ruch Autonomii Ślaska zabiega nie tylko o uznanie języka śląskiego, ale też śląskiej narodowości. Najważniejsze jednak w dążeniach autonomicznych RAŚ-iu są dwa filary. – Pierwszy to jest Parlament, który w większości spraw decyduje sam, bez udziału Warszawy, pozostawiając oczywiście władzom centralnym to, co decyduje o spójności państwa: politykę zagraniczną, politykę obronną, infrastrukturę o zasięgu ogólnopolskim, a drugi filar – filar finansowy. Przed wojną mieliśmy Skarb Śląski i to jest dobre rozwiązanie – twierdzi dr Jerzy Gorzelik, lider Ruchu Autonomii Śląska.

 

Jednak rozwinięty przemysł, jak wyjaśnia ekonomista, nie wystarczy, by utrzymać autonomiczny Śląsk. Wszystko, jak dodaje dr Krzysztof Koj,  przez pograżoną w kryzysie i wciąż niegospodarną branżę górniczą. – Dopóki to będzie trwało w ten sposób, dopóty górnictwo będzie zamiast być kołem zamachowym, niestety kotwicą ciągnącą ku bankructwu, więc gdyby dzisiaj za pomocą czarodziejskiej różdżki Śląsk stał się ekonomicznie autonomiczny – do tygodnia zbankrutuje mówi dr Krzystzof Koj, ekonomista, WSB w Chorzowie.

 

Czego nie można powiedzieć o Katalonii, która mimo dyktatury generała Franko prężnie się rozwijała. Porównywalnie Śląsk po wielu politycznych zawirowaniach ostatnich 70-ciu lat jest, jak mówi politolog regionem ekonomicznie zdegradowanym. – Cała Tragedia Górnośląska, która tu się rozgrywa, wywózki zarówno sprzętu jak i ludzi poza granicę Polski, bardzo poważnie wpływają na oblicze regionu i jego funkcjonowanie, następnie ta eksploatacyjna gospodarka PRL-u również odciska swoje piętno no i w końcu okres transformacji – wylicza dr Małgorzata Myśliwiec, politolog z Uniwersytetu Śląskiego.

 

Po nim jednak autonomiczne dążenia znów się odrodziły. Ruch Autonomii Śląska współrządzi w Sejmiku Województwa Śląskiego. Wraz z mniejszością niemiecką wystawił swoich kandydatów do Parlamentu. Ci jednak mogą liczyć na nie więcej niż jeden lub dwa mandaty. Jedno z haseł – Autonomia 2020 wciąż jednak pozostaje i prawdopodobnie pozostanie w sferze marzeń. – Myślę, że to jest bardziej hasło mobilizacyjne, oczywiście zostało nam pięć lat choć najbliższy Parlament w materii decentralizacji nie wygląda zachęcająco. PiS jednak jest partią centralistyczną i chce koncentrować władzę w politycznym centrum – mówi dr Tomasz Słupik, politolog z Uniwersytetu Śląskiego.

 

Wszystko też wskazuje na to, że po nią sięgnie 25-go października. Co nie oznacza, że autonomiczne aspiracje regionu zostaną stłumione.

 

 

 

reklama

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button