Inflacja i podwyżki cen energii dobijają przedsiębiorców. Restauratorzy i cukiernicy chcą zamykać lokale
Przedsiębiorcy mają dość i mówią wprost – inflacja i ogromne podwyżki cen energii nas dobijają. Wielu z nich musi ograniczyć swoją działalność, niektórzy rozważają nawet całkowite zamknięcie biznesu. Tak jest między innymi w Sosnowcu.
– Wzrost cen produktów spożywczych przede wszystkim, czyli mówię tu np. o jogurtach, majonezach, oleju. Tak naprawdę z tygodnia na tydzień, jeżdżąc po sklepach, widzę, że te ceny cały czas idą w górę. Po drugie ceny energii elektrycznej. W tym lokalu nie ma ogrzewania stricte miejskiego. Musiałbym ten lokal ogrzewać grzejnikami elektrycznymi – mówi Dawid Goławski, przedsiębiorca w Sosnowcu.
Ale pan Dawid wylicza. Przy obecnej sytuacji musiałby podnieść cenę kebaba o 15 zł. Kosztowałby wtedy 40 zł. W podobnej sytuacji jest Tomasz Pawłowski, właściciel cukierni.
– Ceny energii elektrycznej, gazu, to są wzrosty pięcio, sześciokrotne. Tak naprawdę nie jesteśmy w stanie przełożyć tych wzrostów cen na cenę finalnego produktu, którym jest bułka, chleb, ponieważ nie byłby sprzedawalny – mówi Tomasz Pawłowski, przedsiębiorca z Sosnowca.
Samorządowcy apelują o natychmiastową reakcję ze strony rządu. W piątek w Warszawie odbędzie się protest, w którym wezmą udział między innymi ci ze Śląska i Zagłebia. Mają też kilka postulatów do rządu i proponują rozwiązania.
– My jako Ruch Tak Dla Polski mówiliśmy o tym od dawna, również związki zawodowe o tym mówiły, między innymi Solidarność. O zawieszeniu handlu na giełdzie energii elektrycznej, giełdzie producenckiej. To jest jeden z elementów, który prawdopodobnie spowodowałby drastyczne obniżki cen energii elektrycznej, bo tam cena jest 500-800 zł, a cena końcowa jest często kilka razy większa. I takie są efekty potem poprzez wysokie marże, które przesył zarabia i ostateczny dystrybutor – mówi Arkadiusz Chęciński, prezydent Sosnowca.
Kolejną propozycją są rozmowy z Unią Europejską w sprawie zawieszenia handlu emisjami.
Autor: