Mecz z podtekstami, emocje i historyczna szansa. Piast walczy dziś o Ligę Europy z FC Kopenhaga
Tego się nie spodziewali najwięksi optymiści z Okrzei 20. Piast Gliwice, który w ekstraklasie zawodzi na całej linii – bo trudno inaczej nazwać 1 remis w 4 meczach i ostatnie miejsce w tabeli, w europejskich pucharach mocno rozpycha się łokciami. Mińsk i Hartberg oglądają już zmagania w LE w telewizji po tym, jak Piasta spotkały na boisku. Przed telewizory Piastunki chcą dzisiaj wysłać rywala o kilka klas lepszego – FC Kopenhagę!
Sprawdźcie HITY i NOWOŚCI w jesiennej ramówce TVS!
Czwartek, 24 września 2020. To już dla Piasta Gliwice dzień historyczny. Piast Gliwice podejmie rywalizację, której stawką jest awans do kolejnej fazy eliminacji Ligi Europy. W 3. rundzie kwalifikacyjnej tych rozgrywek Niebiesko-Czerwoni zmierzą się na wyjeździe z FC Kopenhaga. Spotkanie zaplanowano na godzinę 20:00, a jego wynik zadecyduje o tym, która z drużyn zagra dalej.
Dzisiejsze spotkanie odbędzie się na Parken Stadium w Kopenhadze. Co prawda obiekt ten może pomieścić 38 065 widzów, ale mecz zostanie rozegrany z bez udziału widzów. Decyzją UEFA wszystkie spotkania eliminacyjne w europejskich pucharach toczyć się będą przy pustych trybunach.
Zespół Piasta Gliwice zagra z FC Kopenhaga po raz pierwszy w historii. Będzie to także premierowe spotkanie gliwiczan z jakimkolwiek z zespołów z Danii. Przed tym spotkaniem oba zespoły zanotowały porażki w lidze.
FC Kopenhaga jest zespołem dużo bardziej doświadczonym na arenie międzynarodowej. Drużyna nieprzerwanie występuje w europejskich pucharach od 2001 roku. Niebiesko-Czerwoni w 1. rundzie eliminacji poradzili sobie w spotkaniu wyjazdowym z Dinamo Mińsk, następnie u siebie pokonali TSV Hartberg. Z kolei podopieczni Staale Solbakkena eliminacje rozpoczęli od 2. rundy, w której wygrali w delegacji z IFK Goteborg 2-1.
Mimo tego, że Piast jest aktualnie czerwoną latarnią naszej ligi, to w zespole nastroje dopisują. I nikt na murawie w Kopenhadze nie zamierza się położyć i płakać, prosząc o najmniejszy z możliwych wymiarów kary. Bo Piast chce dzisiaj sprawić niespodziankę – żeby nie powiedzieć – mega sensację, wysyłając rywali za burtę europejskich pucharów. Dodatkowy smaczek to jeden z piłkarzy FC Kopenhaga – Kamil Wilczek, który przez ostatnie lata był gwiazdą rywala zza miedzy, a wcześniej grał właśnie w drużynie z Okrzei.
– Koncentrujemy się na tym, co czeka nas w meczu Ligi Europy, który jest w czwartek. Postaramy się o niespodziankę i sprawienie radości kibicom tym, że Piast będzie w czwartej rundzie eliminacji tych rozgrywek – zapowiedział Patryk Lipski, dla którego będzie to już piąty mecz w Lidze Europy. Pomocnik Piasta zdobył już dwie bramki w tych rozgrywkach.
– Koncentrujemy się na tym, co czeka nas w meczu Ligi Europy, który jest w czwartek. Postaramy się o niespodziankę i sprawienie radości kibicom tym, że Piast będzie w czwartej rundzie eliminacji tych rozgrywek – zapowiedział Patryk Lipski, dla którego będzie to już piąty mecz w Lidze Europy. Pomocnik Piasta zdobył już dwie bramki w tych rozgrywkach.
Co dla Piasta oznacza najbliższa rywalizacja w Lidze Europy, w której będzie mierzył się z naprawdę trudnym rywalem, FC Kopenhaga?
– Jest to dla każdego z nas wielkie przeżycie, że dostaliśmy się do trzeciej rundy i będziemy mieli możliwość zmierzyć się z tak mocnym europejskim przeciwnikiem. FC Kopenhaga ma już uznaną markę w Europie i w ostatniej edycji Ligi Europy odpadli dopiero z Manchesterem United, więc jest to rywal z wysokiej półki, ale jedziemy tam bez strachu, a z myślą, żeby awansować. Nie mamy się czego bać, a chcemy żeby ta europejska przygoda trwała dalej.
Stawka tego meczu jest duża. To was w jakimś stopniu przytłacza czy jeszcze bardziej mobilizuje?
– Myślę, że to działa na nas mobilizująco. Z jednej strony cieszymy się, że mamy okazję do takiego występu, nie każdemu jest dane w takim meczu zagrać, a z drugiej chcemy spróbować sprawić niespodziankę, bo też nie mamy nic do stracenia, a emocje związane z tym spotkaniem mogą działać tylko na naszą korzyść.
W Ekstraklasie ta gra nie układa się Piastowi najlepiej. Te ligowe wyniki wywołują sportową złość czy raczej są pewnego rodzaju zadrą na pewności siebie?
– Na pewno czujemy sportową złość, że w czterech meczach nie potrafiliśmy strzelić gola, mimo że mieliśmy dobre okazje. Musimy dalej pracować, żeby te bramki padały i żebyśmy zaczęli wygrywać mecze, bo drużynie takiej jak Piast Gliwice nie przystoi zajmować ostatnie miejsce w tabeli i jesteśmy z tego powodu źli oraz będziemy chcieli już ze Stalą Mielec zdobyć pierwsze bramki i zgarnąć trzy punkty. Na początek koncentrujemy się na tym, co czeka nas w meczu Ligi Europy, który jest w czwartek i postaramy się o niespodziankę, by sprawić radość kibicom tym, że Piast będzie w czwartej rundzie eliminacji tych rozgrywek.
Dwa mecze Ligi Europy macie już za sobą. Faktycznie jest tak, że gra przy pustych trybunach odbiera atut własnego boiska gospodarzom?
– Trochę na pewno tak i też to, że jest tylko jeden mecz sprawia, że gościom jest nieco łatwiej. Gospodarze nie mają tego atutu wsparcia ze strony swoich kibiców i przez to te mecze też inaczej wyglądają. Zupełnie inaczej mógłby mecz się układać w Kopenhadze z dopingiem, który mógłby ponieść ich do lepszej gry, a tak możemy w tym elemencie także upatrywać swojej szansy, że atmosfera meczu będzie taka a nie inna.
Klimat rywalizacji w europejskich pucharach jest szczególny? W barwach Lechii zagrałeś w eliminacjach Ligi Europy i zaliczyłeś bramkę, strzeliłeś także w Piaście w meczu z Dinamo Mińsk. Jak ty na to patrzysz?
– Do tej pory zagrałem cztery mecze w Lidze Europy, trzy z nich udało się wygrać i zdobyłem w nich dwie bramki. Mam nadzieję, że jeszcze poprawię tę statystykę w najbliższym meczu w czwartek. Na razie dobrze mi idzie w tych rozgrywkach i oby to trwało dalej. Rok temu miałem już okazję grać z drużyną Kopenhagi, tyle że z zespołem Broendby. Niestety nie udało się wówczas Lechii awansować, choć pierwszy mecz u siebie wygraliśmy. Miałem wtedy okazję rywalizować też przeciwko Kamilowi Wilczkowi. Ja w Lechii, on w Broendby, więc teraz kolejny raz się zmierzymy już w innych zespołach i mam nadzieję, że tym razem to moja drużyna awansuje dalej.
Rywalizacja z zespołami skandynawskimi, które są mocno zdyscyplinowane taktycznie, nie należy do najłatwiejszych. Jakiego meczu można się spodziewać?
– Zgadza się, zespoły skandynawskie słyną z dobrej organizacji igry i dobrego przygotowania fizycznego, ale drużyna z Kopenhagi też ma swoje problemy, bo w lidze po dwóch meczach mają zero punktów. Na pewno będą bardzo zmotywowani, żeby odnieść zwycięstwo, ale wierzę w naszą drużynę i w to, że będziemy w stanie awansować. Damy z siebie wszystko i zobaczymy, jaki będzie tego efekt.
źródło: Biuro Prasowe GKS Piast SA red: W.Żegolewski
Tajemnicze ciężarówki pojawiły się w Sosnowcu. Mieszkańcy przerażeni tym, co jest w środku! [WIDEO]
Jeden z protestujących górników w szpitalu. Pod ziemią już ponad 400 strajkujących!