Kategorie
Niesamowita szopka z Bytomia [ZDJĘCIA] Pan Alfons buduje ją już 42 lata
Czasem wystarczy zjechać z głównej drogi, by zobaczyć coś niezwykłego. A taka właśnie jest bożonarodzeniowa szopka Alfonsa Ficnera z Łagiewnik. Na świąteczną instalację składa się około 150 postaci w większości ruchomych.
TOP 5 SILESIA FLESZ: Arni pokazał w Katowicach kaloryfer, a urzędnicy rachunki za śmieci!
Alfons Ficner, emerytowany górnik KWK Rozbark, od 42 lat kontynuuje rodzinną tradycję budowania bożonarodzeniowej szopki. Ta stawiana przez ojca pana Alfonsa nie była tak rozbudowana jak ta, którą dziś zachwycają się wszyscy, którzy mieli okazję ją zobaczyć.
-Część z figurek pochodzi ze zbiorów mojego ojca, najstarsze liczą sobie 70 lat – mówi Alfons Ficner. Ciekawostką jest, że 90% gipsowych figurek jest ruchomych. Jak to działa? Cała tajemnica tkwi pod stołem, na którym umieszczona jest instalacja, a ściślej 19 silniczków, do których podłączone są poszczególne postacie. Wprawne oko zobaczy tu nie tylko świętą rodzinę, trzech króli, ale też postaci i zwierzęta z różnych stron świata. To prawdziwie ekumeniczna i wielokulturowa gromada. By wszystko działało jak należy, potrzeba dużo żmudnej pracy. Przygotowanie całej szopki zajmuje mi dwa miesiące – mówi pan Alfons. Co ciekawe, przez biblijne Betlejem płynie strumyk, a nawet pali się ognisko. Najładniej betlejka prezentuje się wieczorem, kiedy świecą się wszystkie lampki.Dzieci są ciekawe, chcą wiedzieć jak to działa, wchodzą pod stół, by zobaczyć mechanizmy, które napędzają szopkę. To ważne, żeby pokazać maluchom kawałek naszej śląskiej tradycji – mówi Alfons Ficner. Stajenka pana Alfonsa jest słynna nie tylko w Łagiewnikach. W 2006 r. Bytom odwiedziła ekipa dokumentalistów z niemieckiej telewizji ZDF, która kręciła reportaż o Górnym Śląsku. Obok tradycyjnej barbórki znalazło się w nim też kilka obrazów stajenki bytomianina. Ficner miał propozycje, by przenieść swoją szopkę do jednego z kościołów czy do muzeum. Był też chętny kupiec. Ale stajenka nie jest na sprzedaż. To moja rodzinna tradycja, a ta nie ma żadnej ceny – mówi pan Alfons.