PRZECZYTAJCIE TO i dwa razy się zastanówcie, zanim wrzucicie zdjęcie dziecka do sieci!
Dzieci w sieci. Takich zdjęć do sieci trafiają dziennie miliony. Na Uniwersytecie Śląskim powstały badania dotyczące tzw. sharentingu. To zjawisko, które polega na regularnym publikowaniu informacji, przede wszystkim zdjęć i filmików ze swoimi dziećmi. Autorka badań śledziła Facebook pod tym kątem. Rekordzistka udostępniła 1100 zdjęć, a dziecko miało pół roku. To jest około 170 zdjęć miesięcznie.
Silesia Flesz w TVS od poniedziałku do piątku: 16.00, 17.45, 20.00 i 23.00
– Najpopularniejsze były zdjęcia dzieci w takich codziennych sytuacjach. Dość popularne były zdjęcia dzieci ubrudzonych czy umorusanych. Bardzo lubią rodzice robić takie zdjęcia. Choć nie był to największy odsetek, to pojawiały się. I tu pojawia się problem. Na przykład dziecko siedzące nago na nocniku. Dziecko płaczące, brudne albo w nieprzyzwoitej pozie – mówi dr Anny Brosch, Wydział Nauk Społecznych, UŚ.
Problem robi się, gdy rodzice mogą naruszać prywatność swojego dziecka. Niektórzy próbują w ten sposób zdobywać popularność w sieci. Poprzez kopiowanie celebrytów część rodziców liczy na to, że uda im się zarobić na wizerunku. W placówkach edukacyjnych trzeba wyrazić na początku roku szkolnego zgodę na jego wykorzystanie przez przedszkole czy szkołę.
– Kiedy jest uroczystość przedszkolna, to trudno jest zabronić rodzicowi robić zdjęcia. Przed każda uroczystością staram się przypominać. „Proszę państwa, to jest tylko do państwa dyspozycji. Proszę mi tego nie umieszczać i chwalić się na Facebooku czy innych portalach społecznościowych”. Ja zgodę mam, jako przedszkole, a oni nie mają zgody od innych rodziców – mówi Barbara Kudelko, dyrektor Miejskiego Przedszkola nr 99 w Katowicach.
To nie tylko naraża dzieci na to, że ich wizerunek zostanie wykorzystany w inny sposób czy wyśmiewanie się z dzieci niepełnosprawnych. Skrajne przypadki to zdjęcia w rękach pedofilii. Poza tym dziecko będzie naśladowało rodziców.
– W tym momencie tez pokazujemy, że rodzic to jest rodzic z telefonem. Później zastanawiamy się, dlaczego nasze dzieci uzależniają się od wszelkich możliwych urządzeń. Nie mogą się nie uzależniać, jeśli dostają informację, że telefon jest przedłużeniem ręki ich rodzica. To jest kolejna kwestia, która za sharentingiem idzie – mówi Magdalena Nowak, Karuzela Familijna.
Jak wynika z badań dr Anny Brosch z Uniwersytetu Śląskiego na grupie 1036 rodziców dzieci w wieku przedszkolnym wynika, że co czwarty z nich regularnie udostępnia takie informacje. W tym roku ma powstać książka dotycząca tego zjawiska.
autor: Łukasz Kądziołka
Szpital tymczasowy w Katowicach zostanie zlikwidowany już w czerwcu [WIDEO]
Opóźnienia w dostawach szczepionek Johnson & Johnson. Jak to wpływa na szczepienia w woj. śląskim?
Muzeum PRL w Rudzie Śląskiej nie otworzy się w tym roku. Powodem koronawirus