reklama
Kategorie

Szkolenia obrony terytorialnej. Kolejny pomysł Ministerstwa Obrony Narodowej [WIDEO]

Za cel miały zawsze obronę ojczyzny. Teraz jednak to one znalazły się na celowniku ministerstwa obrony narodowej. – Moglibyśmy ćwiczyć z różnymi jednostkami wojskowymi, bądź też mielibyśmy instruktorów, którzy są na czynnej służbie bądź już po służbie i także znaliby się na tym i mieli by to opanowanie perfekcyjnie – mówi Mateusz Marek, członek Jednostki Strzeleckiej 2037 w Sosnowcu.

 

 

reklama

Wszystkie organizacje paramilitarne Ministerstwo chce wziąć teraz pod swoją opiekę, tworząc z nich regularne jednostki obrony terytorialnej. Po pierwsze mają one stworzyć trzeci w kraju filar obronny. Ale resort chce przy tym uniknąć sytuacji jaka miała miejsce na Ukrainie. Tam ochotnicze bataliony w czasie militarnego kryzysu realizowały własne cele wbrew poleceniom płynącym ze sztabu z Kijowa.

 

 

 

– Po to powstała federacja organizacji proobronnych przy ministerstwie obrony narodowej żeby te działania były kontrolowane i wykorzystywany skutecznie ich potencjał – mówi insp. ZS Marcin Waszczuk, Komendant Główny ZS „STRZELEC” OSW. Do tego potrzebny jest jednak nadzór dowództwa generalnego sił zbrojnych, o którym przynajmniej na razie nie ma mowy, nie wiadomo tez kto działalność tych jednostek miałby finansować.

 

 

– Jak rozumiem państwo zapewni mundury, wyposażenie natomiast w dużej mierze od tego czy burmistrz starosta prezydent będzie chciał mieć jakiś swój pododdział który zawsze jest do dyspozycji w sytuacji zagrożenia chociażby zagrożenia klęską żywiołową będzie zależało tak na prawdę to jak taki oddział się rozwinie – mówi Piotr Spyra, wicewojewoda śląski.

 

 

Na Śląsku liczba jednostek strzeleckich i grup paramilitarnych jest jedną z największych w całym kraju, samorządy pieniędzy na ich funkcjonowanie jednak nie mają. – Liczy na pomoc władz samorządowych przede wszystkim  także różnych organizacji innych również podmiotów prywatnych firm prywatnych – mówi generał Bogusław Pacek MON

 

 

Resort obrony planuje jednak w przyszłym roku podwojenie budżetu na wspieranie takich organizacji pozarządowych i grup rekonstrukcyjnych. To jednak za mało by stworzyć z nich zapalecze dla regularnej armii. – Wojnę prowadzi się teraz troszeczkę inaczej nie liczy się teraz ilość jak jakość, według mnie przy obecnej restrukturyzacji armii i przy obecnej modernizacji i NSR o których należy pamiętać rozdrabnianie nie koniecznie skutkowało będzie dobrym efektem – mówi Michał Zieliński, dziennikarz.

 

 

Ale sami strzelcy, choć swoje miejsce w szeregu znają, podkreślają zalety takich właśnie jednostek – Narodowe siły rezerwy są rozproszone żołnierz NSR jest oddzielony od swojej jednostki nieraz po kilkaset kilometrów a żołnierz Obrony Terytorialnej jednostkę ma kilka kilometrów od domu i jest w stanie nie kilku dni tylko kilu godzin ta dotrzeć – Krzysztof Nieścior z Cieszyńskiej Kompanii Obrony Narodowej. Ich gotowość MON może wykorzystać w sytuacji zagrożenia. Dlatego większość z nich nie tylko od święta pozostaje pod bronią.  

 

 

reklama

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button