reklama
Kategorie

W 2014 roku na śląskich drogach zginęło ponad stu pieszych. Czas na audyt miejsc, w których doszło do śmiertelnych wypadków

reklama

Ulica Orzegorzowska w Bytomiu. Ostre zakręty i drzewa stwarzają tu ogromne niebezpieczeństwo dla kierowców i pieszych. – Większość znaków jest zasłonięta drzewem, krzakiem czy postawionym bilbordem i to się zlewa. Drugą stroną jest niestety nieumyślność pieszych, kiedy pieszy bez zastanowienia wejdzie na to przejście i myśli, że jak on jest, to kierowca się zatrzyma – mówi Mateusz Solarczyk, kierowca rajdowy, MM Cars. Pomyłka kosztuje bardzo wiele. Tylko w ubiegłym roku na śląskich drogach zginęło ponad stu pieszych. Kampanie społeczne i wysokie mandaty do tej pory nie przynosiły efektów. Dlatego śląska drogówka jako pierwsza w kraju przeprowadza audyt miejsc, w których doszło do śmiertelnych wypadków z udziałem pieszych. Po przeprowadzonym audycie wyciągane są wnioski. Tak np. w Tarnowskich Górach trzeba poprawić oświetlenie w rejonie przejścia dla pieszych. W Kocierzy należy wybudować chodnik, a w Milówce usunąć reklamy, które zasłaniają znaki. – Oceniamy to miejscy pod kątem bezpieczeństwa, oznakowania, całej infrastruktury wokół przejścia dla pieszych, ale nie zawsze są to przejścia, jak np. miejsca niedozwolone, dlatego staramy się np. zasugerować zamontowanie barierek, które uniemożliwią przebieganie na drugą stronę jezdni – wyjaśnia podkom. Mirosław Dybich, Wydział Ruchu Drogowego  KWP Katowice.

 

Takie wnioski policja kieruje do zarządcy drogi. Działania jeśli chodzi o infrastrukturę można podzielić na dwie kategorie. Na rzeczy, które można zrobić natychmiast. Takie jak wymiana znaku czy przycięcie zieleni. W wielu innych przypadkach zmian nie można przeprowadzić z dnia na dzień. Usunięcie drzewa wymaga zgody, a na to potrzeba czasu, także zmiana oznakowania drogi może trwać nawet rok. – Są bardzo kosztowne albo wymagają projektowania. Tu trzeba mieć projekt, pozwolenie na budowę i odpowiednie finansowanie, bo nie są do rzeczy do zrobienia natychmiast – tłumaczy Ryszard Pacer, rzecznik prasowy ZDW w Katowicach. Polskie drogi nadal są bardzo niebezpieczne. Według raportu Komisji Europejskiej Polska jest w czołówce krajów, w których ginie najwięcej osób. W ubiegłym roku na milion mieszkańców zginęły 84 osoby. Średnia unijna to zaledwie 50. – Stan dróg w znakomitej większości są to drogi jedno jezdniowe. Dostać się z Katowic do Poznania to jedzie się czymś co przypomina tylko drogę, po której można się poruszać 90km/h, a tak naprawdę jest to bardzo niebezpieczne – stwierdza Bogumił Papierniok, ekspert ProfiAuto.

reklama

 

Nawet urządzenia, które powinny poprawić bezpieczeństwo nie przynoszą oczekiwanych efektów. Przed fotoradarem wszyscy co prawda zwalniają, ale zaraz po jego przejechaniu natychmiast zwiększają prędkość. – W niektórych krajach europejskich jest dozwolone, żeby państwo mogło monitorować ruch drogowy dosłownie wszędzie, tam gdzie jest jakiekolwiek zagrożenie – podkreśla prof. Stanisław Krawiec, Wydział Transportu Politechniki Śląskiej.

 

Unia Europejska do 2020 chce o połowę zmniejszyć liczbę wypadków. Na razie nikt jednak nie wymyślił złotego środka na poprawę bezpieczeństwa. Nie pomagają też sami kierowcy. Ponad 60% z nich przyznaje się do przekraczania prędkości. <.>

 

 

reklama

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button