reklama
Kategorie

W Rudniku koło Raciborza mniejszość niemiecka chce dwujęzycznych tablic

Herrenkirch. Nazwa oficjalnie niedopuszczana, a jednak na co dzień używana i popularna przynajmniej wśród mniejszości niemieckiej z Rudnika. Funkcjonuje na zasadzie ciekawostki, a nawet sentymentu, jak przyznaje wójt tej małej podraciborskiej gminy, mimo że niemiecką nazwę Rudnik otrzymał w niechlubnych czasach III Rzeszy. – Na pewno taka nazwa się nie pojawi ani w projektach uchwał, ani w uchwałach, ani nie jest też rozpatrywana jako jeden z wariantów możliwych do zastosowania praktycznego – wyjaśnia Alojzy Pieruszka, wójt Rudnika. Jedno jednak jest pewne – tutejsza mniejszość niemiecka, która w Rudniku stanowi około 20 procent mieszkańców chce nazwy niemieckiej. – Nasze dzieci, dziadkowie, a my pochodzimy stąd. Myślę, że dla wnuków i prawnuków po prostu trzeba pokazać i przypomnieć skąd my pochodzimy, skąd nasze korzenie pochodzą – uważa Grzegorz Hellebrandt, mieszkaniec gminy Rudnik.

 

Jest tylko jeden problem, Rudnik przed 33 rokiem, był po prostu Rudnikiem. Nikt nie doszukał się na razie niemieckiej nazwy funkcjonującej tu wcześniej. Mimo to nie brakuje tu historycznych śladów, potwierdzających obecność na tym terenie mieszkańców niemieckiego pochodzenia. Podobnie z resztą jak w pobliskich Januszkowicach. Mieszkańcy tej wsi w województwie opolskim zmianę nazwy przeżyli tu już kilka razy. – Jeszcze musiałam poprawiać, gdzie było napisane Oderhain, gdzie ta nazwa w brzmieniu nazistowskim nic nie ma. Po prostu określa Cichy Zakątek nad Odrą – mówi Monika Wąsik-Pudla, Mniejszość Niemiecka w Zdzieszowicach. Polskie prawo formalnie zabrania nadawania miastom i wsiom nazw z czasów III Rzeszy, ale nie może zabronić mniejszości niemieckiej używania ich nieoficjalnie. – Mamy trudność polegającą na tym, że wiele z tych nazw wprowadzonych w latach 30-tych, tak naprawdę nie ma bezpośrednich konotacji do okresu nazizmu. Są to po prostu nazwy częstokroć zniemczane, modyfikowane w stosunku do tych wcześniej funkcjonujące, ale bardzo często też nawiązujących do jakiś nazw tej miejscowości z XVI-XVII wieku – tłumaczy Rafał Bartek, Dom Współpracy Polsko-Niemieckiej.

 

Tak też było siedem lat temu z nazwą Annaberg, czyli Górą Świętej Anny. Sąd rozstrzygał nadanie nazwy Sankt Anaberg pochodzącej z okresu po 33 roku. Jak się okazało przymiotnik sankt, czyli święty funkcjonował tu również kilka wieków wcześniej w zapisach franciszkanów. Sąd tylko na tej podstawie nazwę uznał. Natomiast w Strzelcach Opolskich mniejszość niemiecka od lat bezskutecznie zabiega o tablice z niemiecką nazwą. Jeszcze rok temu nikt nie chciał tu nawet słyszeć o przeprowadzeniu konsultacji społecznych w tej sprawie. Teraz mieszkańcy będą mieli szansę wypowiedzieć się przy okazji majowych wyborów prezydenckich. – To będzie się działo w lokalach koło lokali wyborczych, bo chcemy skorzystać z frekwencji, chcemy skorzystać również z możliwości otwarcia tych obiektów – informuje Tadeusz Goc, burmistrz Strzelec Opolskich.

 

Korzystny dla mniejszości niemieckiej wynik konsultacji oznaczał będzie nadanie Strzelcom Opolskim historycznej nazwy Groß Strehlitz. Z kolei w przypadku Rudnika, na tablicach wjazdowych do gminy pojawi się druga, tyle że identyczna w brzmieniu i pisowni historyczna nazwa… Rudnik. <.>

 

 

Pokaż więcej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button