Dzieje sięSilesia Flesz najnowsze informacjeTygodnik TVS

Nowa wystawa w Muzeum Śląskim: „Góra Zyndrama” Tajemnicza Twierdza

Od 16 stycznia w Muzeum Śląskim można zwiedzać fascynującą wystawę „Góra Zyndrama”. To wyjątkowa okazja, aby odkryć historię jednej z najważniejszych twierdz epoki brązu w Europie Środkowej, która nie bez powodu nazywana jest „polskimi Mykenami”.

 

Wystawa prezentuje wyniki wieloletnich badań archeologicznych prowadzonych w Maszkowicach, w województwie małopolskim, pod kierunkiem prof. dr. hab. Marcina S. Przybyły z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Odkryte tam monumentalne kamienne fortyfikacje, powstałe ponad 3700 lat temu, są jednym z najstarszych przykładów architektury obronnej w Europie, poza basenem Morza Śródziemnego.

Co można zobaczyć na wystawie?

Ekspozycja obejmuje liczne artefakty związane z życiem osady na Górze Zyndrama. Wśród nich znajdą się:

  • przedmioty z brązu, bursztynu i ceramiki,
  • narzędzia kamienne i kościane.

Goście będą mogli również obejrzeć film „Góra Zyndrama. Polskie Mykeny”, który przybliży historię osady, oraz wziąć udział w wydarzeniach towarzyszących, takich jak oprowadzania kuratorskie i wykłady.

Historia Góry Zyndrama

Na wzniesieniu Grodzisko (410 m n.p.m.), zwanego Górą Zyndrama, istniała osada obronna już we wczesnej epoce brązu (1750–1550 p.n.e.). Dzięki najnowszym badaniom odkryto tu fragmenty monumentalnego muru zbudowanego z regularnych bloków kamiennych, który mógł mieć wysokość nawet 3 metrów i długość 200 metrów. Konstrukcja wskazuje na inspiracje alpejskie i śródziemnomorskie, co sugeruje kontakt mieszkańców osady z południem Europy.  Osada była zamieszkana przez kolejne tysiąclecia, przechodząc przez różne fazy rozwoju. Archeolodzy znaleźli ślady drewniano-glinianych domów, tysiące fragmentów ceramiki oraz ozdoby i narzędzia żelazne.

Odkrywając polskie Mykeny – rozmowa z prof. Marcinem S. Przybyłą

Góra Zyndrama w Maszkowicach to jedno z najważniejszych stanowisk archeologicznych w Europie Środkowej, nazywane nie bez powodu „polskimi Mykenami”. Monumentalne kamienne fortyfikacje, sięgające czasów wczesnej epoki brązu, odkrywają przed nami fascynującą historię kontaktów mieszkańców tych terenów z kulturami alpejskimi i śródziemnomorskimi.  O tajemnicach tej niezwykłej osady, wynikach wieloletnich badań i znaczeniu odkryć rozmawiamy z prof. Marcinem S. Przybyłą, archeologiem z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Jagiellońskiego, który od lat kieruje pracami wykopaliskowymi na Górze Zyndrama.

Zapraszamy do lektury wywiadu, w którym profesor Przybyła opowiada o kulisach swoich badań, wyzwaniach, jakie niesie archeologia, i odkryciach, które zmieniają nasze rozumienie historii Europy.

RK:  Panie profesorze, w trakcie konferencji prasowej powiedział Pan, że badania archeologiczne na górze Zyndrama się zakończyły. Czy to oznacza koniec prac i wszystkie tajemnice już poznaliśmy?

Prof. Marcin Przybyła:  Z pewnością nie. Zdajemy sobie sprawę z tego, że kontynuacja tych prac, (zresztą będziemy kontynuować je przez jeszcze 2 lata, musimy skończyć wykop, który jest tam rozpoczęty), przyniosłaby teraz całkiem nowe odkrycia. Takim świetnym przykładem jest fragment uprzęży końskiej wykonany z poroża, który na tej wystawie prezentujemy. To jest bardzo interesujący zabytek, związany z uprzężą do rydwanu  dlatego, że w tym czasie jeszcze nie jeżdżono na koniach wierzchem. Uprzęże służyły do napędzania rydwanów, wozów bojowych, które były wtedy absolutnie nowym wynalazkiem, który się upowszechnił błyskawicznie w dużej części starego świata. To jest zabytek odkryty w zeszłym roku, więc my cały czas tego typu atrakcyjne nowe obiekty byśmy znajdowali, gdybyśmy kontynuowali pracę.

RK:  To dlaczego archeologicznie Góra Zyndrama przestaje być tak atrakcyjna w tym momencie?

W archeologii jest tak, że jeżeli stanowisko nie jest zagrożone zniszczeniem, to znaczy nie jest uprawiane przez rolników albo nie są tam prowadzone jakieś prace budowlane, to my musimy pamiętać, że wykopaliska archeologiczne są niszczeniem tego stanowiska. Oczywiście zdobywamy w ten sposób wiedzę ale to, co jest zabytkiem chronionym prawnie, jest niszczone w ten sposób w dużym stopniu. Nawarstwienia są przez nas przekopywane, żeby dostać się do obiektu, do zabytków. Jest to kontrolowany sposób niszczenia. My musimy zdecydować kiedy korzyści naukowe, które uzyskujemy z tej działalności, przestają przeważać wyraźnie nad stratami, które ponosimy, niszcząc dziedzictwo archeologiczne. To jest, wydaje mi się ten moment. Przekopaliśmy w sumie w trakcie wszystkich prac badawczych, łącznie z tymi, które były w połowie XX wieku, około jednej trzeciej powierzchni szczytowej.  Mamy pozyskane dziesiątki tysięcy zabytków, to już w tym momencie zaczyna działać prawo wielkich liczb, więc większość wniosków na pewno nie ulegnie zmianie. To jest moment, żeby powoli kończyć.

RK:  Na czym polega wyjątkowość tego miejsca, bo generalnie to jest okres historii, kiedy w zasadzie rodziła się starożytna Grecja, a my mamy tutaj do czynienia z osadnictwem na terenie dzisiejszej Polski. Czyli też w zasadzie z pewną kulturą, ale i osadnictwem nietypowym?

Prof. Marcin Przybyła: To jest okres mało znany dla popularnych odbiorców, bo w podręcznikach szkolnych przeważnie słyszymy o Egipcie w odniesieniu do tego okresu, Mezopotamii, później o Grecji. Zapomina się o tym, że na terenie Polski czy w ogóle Europy Środkowej w tym czasie również źli ludzie. My doskonale wiemy, że mamy rozpoznane dziesiątki tysięcy stanowisk archeologicznych z tego okresu. Są takie obszary, gdzie na terenie jednej dzisiejszej wsi jest po kilka stanowisk, kilka pozostałości drobnych wiosek, które z tego okresu pochodzą, więc to był czas, kiedy w Europie żyło bardzo wielu ludzi. Natomiast jest on oczywiście słabo naświetlony dlatego, że jest to czas prehistoryczny, na który nie dysponujemy żadnymi dokumentami historycznymi, żadnymi nazwami miejscowymi, żadnymi imionami, które mógłby w jakiś sposób pozwolić napisać taką ciekawą atrakcyjną narrację.

To jest wyłącznie prehistoria i znamy ja wyłącznie dzięki badaniom archeologicznym.  Niemniej jednak są takie stanowiska, które wydają się dobrym punktem wyjścia, żeby taką opowieść zacząć snuć. Na pewno to jest jedno z nich. Ono w doskonały sposób dokumentuje fenomen okresu, w którym zostało założone, czyli wczesnej epoki brązu. Z jednej strony wiemy, że mamy do czynienia ze społecznościami, żyjącymi w rozproszeniu, które były gospodarczo autonomiczne, które musiały zadbać same o siebie, jeżeli chodzi o zdobywanie pożywienia, czy przygotowanie wszystkich innych towarów pierwszej potrzeby. Z drugiej strony miały niesamowitą potrzebę utrzymywania dalekosiężnych kontaktów, zdobywania przedmiotów, które były rzadkie, unikatowe, które nie występowały na ich terenie.

RK: Z czego mogła wynikać taka potrzeba?  

Prof. Marcin Przybyła: To na pewno było w jakiś sposób związane z władzą, z prestiżem jednostek, które dążyły do pozyskiwania tych rzadkich egzotycznych wytworów. Oczywiście najważniejszym był brąz. Pierwszy metal, który na dużą skalę się pojawia. Zaczyna być  wykorzystywany właśnie mniej więcej w tym czasie, a na wystawie prezentujemy pewną niezbyt dużą kolekcję przedmiotów wykonanych z brązu, które pochodzą z naszych badań. Pamiętajmy, że w tym czasie te przedmioty brązowe były nieprawdopodobnie wartościowe, to były początki metalurgii.  To były czasy, kiedy metalurgia musiała być dla ludzi czymś w rodzaju magii. Tak naprawdę to polega na tym, że topiło się w ogniu skałę i z tej stopionej skały zyskiwało się gotowy przedmiot, który się świecił złociście. To była forma pewnej transmutacji dla tych ludzi, która miała na pewno jakiś charakter magiczny. Te wyroby musiała cechować wówczas ogromna wartość.

Dostęp do brązu, pozyskiwanie przedmiotów brązowych na pewno było czymś, co stymulował kontakty pomiędzy mieszkańcami Europy. Do tego dochodziły inne towary, takie jak właśnie bałtycki bursztyn,  którym zachwycano się na południu Europy.  Wiemy to z tego względu, że w Mykenach w królewskich grobach szybowych, przedmioty bursztynowe znajdują najważniejsze miejsca w wyposażeniu najbogatszych pochówków. Widać, że bursztyn był niesamowicie cenny dla mieszkańców ówczesnej Grecji. To był bursztyn, który pochodził z Bałtyku. Musiał  w jakiś sposób tam dotrzeć, przez pośredników przez ludzi, którzy odbywali wędrówki przez całą Europę. Gdzieś się musieli zatrzymywać, gdzie musiały być dla nich przyjazne domy, które były w stanie ich przyjmować.

Wydaje się, że stworzenie takiego szlaku komunikacyjnego z północy na południe Europy, kontrolowanie go, było zadaniem tych ludzi, którzy założyli osadę na Górze Zyndrama. Zapewne była jednym z wielu węzłów na tym transkontynentalnym szlaku komunikacyjnym. To byli właśnie ludzie odpowiedzialni między innymi za utrzymanie tych dalekosiężnych kontaktów.  Może o tym świadczyć pewna ilość zabytków metalowych pochodzących na przykład dzisiejszej Rumunii, odkrywanych w Skandynawii. Mogły one przejść właśnie przez ręce ludzi żyjących na górze, którzy przekazywali je dalej, podobnie jak bursztyn bałtycki, który gdzieś tam trafił daleko na południe.

RK:  Co my tak naprawdę wiemy, co możemy powiedzieć o ludziach, którzy założyli osadę na Górze Zyndrama. Skąd oni przybyli, bo to nie była ludność autochtoniczna? 

Prof. Marcin Przybyła: Wszystko na to wskazuje, argumenty zarówno związane z kulturą materialną tych ludzi, jak i nawet z pewnymi ciekawymi obiektami przyrodniczymi, które odkryliśmy w trakcie badań. Cała ceramika, której ci ludzie używali, tutaj prezentowana na wystawie, wykonana jest w takim stylu, który znamy z terenów dzisiejszych Węgier, zachodniej Rumunii południowej Słowacji. Żadne naczynie nie zostało wykonane w takim stylu, który w tym czasie preferowała ludność mieszkająca na tych terenach, z okolic dzisiejszego Krakowa, czy nawet okolic Nowego Sącza, znajdującego się kilkanaście kilometrów, od góry Zyndrama. Żyli tam ludzie, którzy etnicznie zapewne byli zupełnie inni, manifestowali to również swoją kulturą materialną.

Sama budowla kamienna posiada najbliższe nawiązanie na terenach Chorwacji na Istrii. Tam mamy stanowisko dobrze rozpoznane, które ma identyczny mur i datowany jest on radiowęglowo na ten sam, okres, to jest XVIII w p.n.e. kiedy ten styl architektoniczny między innymi tam rozwijać i trafił również na nasze stanowisko.

Figurki gliniane przedstawiające bardzo sympatycznie postaci ludzkie, wykonane są w takim stylu, jaki znamy z Grecji czy dorzecza dolnego Dunaju. Wreszcie te argumenty biologiczne, mianowicie z tej najstarszej osady pochodzą dwa ziarniaki trawy z rodzaju, który nie występuje w Polsce i nie występował w przyszłości w Polsce. Ona występuje na Bałkanach, więc prawdopodobnie musiała trafić tu razem z ziarnem na wysiew i przez jakiś czas zagościć kotlinie Łąckiej.  Drugim takim ciekawym znaleziskiem jest zwęglony chrząszcz z gatunku, który jest owadem żyjącym w południowej Europie, który także musiał trafić zapewne przyczepiony gdzieś do jakiegoś towaru, który był przewożony razem z dobytkiem.  Być może stworzył jakąś populację, która przez jakiś czas żyła i umarła, bo obecnie w Polsce nie występuje. Mamy tego typu biologiczne argumenty, które potwierdzają pochodzenie tych ludzi z południa.  Oczywiście nie mamy argumentu kluczowego, nie mamy ich szczątków, które pozwalałyby na zbadanie DNA, faktycznego ich pochodzenia. Od lat próbujemy znaleźć miejsce, gdzie oni mogli grzebać swoich zmarłych, ale beż  powodzenia.

Partnerzy wystawy
Wystawa została zrealizowana dzięki współpracy z Instytutem Archeologii Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Za scenariusz odpowiadają prof. dr hab. Marcin S. Przybyła i dr Renata Abłamowicz, a za aranżację – Mariusz Paluchiewicz i Krzysztof Głuch.

Nie przegapcie tej wyjątkowej okazji, aby przenieść się w czasie do epoki brązu i odkryć tajemnice jednej z najstarszych twierdz Europy!

📅 Wystawa trwa: 16 stycznia – 22 czerwca 2025 roku
📍 Muzeum Śląskie w Katowicach

Źródło: Telewizja TVS 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button