reklama
KrajSilesia Flesz najnowsze informacje

Zima stulecia. Mija 45 lat od kataklizmu

reklama

Pamiętna zima z przełomu 1978 i 1979 roku przeszła do historii jako zima stulecia. I choć posiada ona kilka konkurentek do tego miana, jej wspomnienia nadal zachowują szczególną ostrość u Polaków. Widzieliście ją na własne oczy? To znaczy, że wiele i wielu z was może już o zimie stulecia opowiadać wnukom.

A czy pamiętacie, jak rozpoczął się pamiętny kataklizm, który przyczynił się do upadku Edwarda Gierka (bo historycy tak właśnie to oceniają!)? Z początku niewiele zapowiadało nadchodzący horror – zima stulecia zaatakowała niespodziewanie dla wszystkich, może poza garstką meteorologów. Sylwester 1978 przypadał w niedzielę, a jeszcze w sobotę 30 grudnia śląska gazeta Trybuna Robotnicza pisała:

Barbórka po lodzie, więc.. Jeszcze raz ludowe porzekadło bardziej się sprawdziło niż prognozy meteorologów. Pogoda była mocnym tematem przy świątecznym stole. Fachowcom póki co przyjdzie rejestrować, że i schyłek roku 1978 bardziej przypomina jesień niż przypisaną w kalendarzu zimę. Berlińscy meteorolodzy zestawili najsroższe i najłagodniejsze zimy w naszym stuleciu. Wyglądało to tak. za zimę stulecia uznali zimę lat 1939/40. Potem następowały zimy 1916/47. 1928/29, 1962/63 i 1969/70.

Jednak jeszcze tej samej nocy, gdy to wydanie Trybuny schodziło z drukarskich maszyn i było rozwożone do kiosków, do Polski zawitał już już nieproszony gość. Był nim chłodny front atmosferyczny. Dotarł do nas z północy i przyniósł ze sobą mroźne masy powietrza. Te sprawiły, że padający dotychczas deszcz przemienił się śnieg z deszczem. A następnie śnieg. Intensywność opadów wzrastała. Podobnie siła wiatru. Śnieżyce stopniowo objęły całą Polskę, a temperatura spadła do kilkunastu stopni poniżej zera. 31 grudnia zima stulecia rozszalała się na dobre.

reklama

Winter is here

1 stycznia nowego, 1979 roku Polacy przebudzili się w kraju skutym lodem i zasypanym śniegiem. Województwo gdańskie było pierwszym, w którym wprowadzono stan klęski żywiołowej. A to był dopiero początek. Mróz tak silny, że pękały kolejowe szyny i odmawiały posłuszeństwa zwrotnice oraz zaspy na torach kolejowych i drogach, nie tylko sparaliżował ruch pasażerów, ale też transport paliw. W tym – co było szczególnie dotkliwe czy wręcz groźne – dostawy węgla, stanowiącego podstawę polskiej energetyki. Niezbędnego zarówno elektrowniom, jak elektrociepłowniom. Teraz zaś nie otrzymywały go wcale bądź w stanie tak zamrożonym, że wykorzystanie go do opalania nie było takie proste. Już 2 stycznia 1979 r. rząd apelował o wyjątkowe oszczędzanie energii elektrycznej.

W czasie tych śnieżnych zapasów zaczęły się kurczyć normalnie pięciodniowe zapasy węgla w elektrowniach ulokowanych na północy kraju. Po kilku dniach elektrownie te przestały praktycznie pracować, a prąd na północ płynął już jedynie z elektrowni w Polsce południowej. Spowodowało to w kraju niemal zatrzymanie przemysłu, a na dodatek jeszcze musieliśmy ograniczyć wydobycie węgla, bowiem pełne węglarki z węglem przeznaczonym na północ zablokowały węzeł kolejowy i węgla nie było już gdzie wywozić z dołu – wspominał kilkanaście lat później Edward Gierek w „Przerwanej dekadzie”, wywiadzie-rzece spisanym przez Janusza Rolickiego.

Służby nie radziły sobie ze śniegiem, który zasypał szosy, ulice i tory. Zamarzający w temperaturze poniżej 12 stopni olej unieruchomił większość pługów śnieżnych. Do akcji zaangażowano więc wojsko i jego ciężki sprzęt, z czołgami włącznie.

Miasta zamarły. Mieszkańcy wsi byli w o tyle szczęśliwszym położeniu, że często jeszcze korzystali z transportu konnego. Za to niejedna wieś została odcięta od świata, gdyż komunikacja zbiorowa załamała się. Odwołano lekcje. Co akurat maluchy, niezdające sobie sprawy z powagi sytuacji i skali problemu, przyjęły z entuzjazmem. Jednak pozamykano nie tylko szkoły i przedszkola. To samo było z kinami i teatrami, nie odbywały się imprezy sportowe.

Ciemno, zimno i do… szturmu na sklepy

To jednak, że nie mielibyście gdzie mile spędzić wolnego czasu, byłoby waszym najmniejszym problemem. Zaczęły się wyłączenia energii elektrycznej. W temperaturze nieraz wynoszącej zaledwie kilka stopni powyżej zera marzli mieszkańcy nieogrzanych i nieocieplonych bloków z wielkiej płyty. Na domiar złego, w mieszkaniach pękały kaloryfery i rury ciepłownicze, rozsadzane przez zamarzającą wodę. Nawet, jeżeli udałoby się wam znaleźć fachowców, którzy by je naprawili – ci tylko bezradnie rozłożyliby ręce. Nie mieliby acetylenu i tlenu do aparatów spawalniczych, bo gazów technicznych też zabrakło. Ujawnił się i zemścił srodze szereg absurdów centralnie kierowanej gospodarki.

Sypało się wszystko jak Polska długa i szeroka. W wielu domach zapadły ciemności. Często nierozświetlane nawet przez świeczki i znicze, gdyż te szybko wykupione, zniknęły ze sklepów. Zaopatrzenie handlu załamało się, nie będąc w stanie sprostać tłumom kupujących. Polacy wpadli w panikę (czemu zresztą nie było się co dziwić) i ruszyli do szturmu na sklepy. Wykupywano szczególnie produkty żywnościowe, przede wszystkim mąkę, kaszę, sól i konserwy). 

Katastrofa gospodarcza

Gospodarka poniosła ogromne straty. Na skutek ograniczenia dostaw energii oraz absencji pracowników. Ci bowiem często nie byli w stanie dojechać do pracy bądź zostali zaangażowani do akcji odśnieżania. Produkcja przemysłowa spadła drastycznie. W efekcie w sklepach zabrakło nie tylko żywności, ale też np. spodni, spódnic, artykułów higienicznych i kosmetycznych dla niemowląt. Gdzieniegdzie wprowadzono racjonowanie paliwa.

W dramatycznej sytuacji znalazła się służba zdrowia. Brak prądu i ogrzewania śmiertelnie zagroził pacjentom szpitali, brakowało leków – przemysł farmaceutyczny wstrzymał produkcję aż kilkuset z nich. Klęska objęła również rolnictwo, bo w nieogrzewanych pomieszczeniach masowo padały zwierzęta gospodarcze i obumierały rośliny szklarniowe.

W sumie wyrwało to nam blisko sześć tygodni produkcji przemysłowej. Za ten brak produkcji musieliśmy jednak płacić. W rezultacie rok 1979 był pierwszym rokiem, w którym nie osiągnęliśmy poziomu wytwarzania roku poprzedniego – oceniał Edward Gierek.

Słupki rtęci na termometrach przekroczyły zero dopiero w marcu. Polacy mieli marną pociechę z tego, ze kataklizm dotknął także wiele innych krajów Europy, o czym skwapliwie informowały gazetowe nagłówki: „30 stopni mrozu we Włoszech”, „Francuzi żyją w zwolnionym tempie”, „Chaos komunikacyjny w południowej Szwecji”, „Apel o oszczędne gospodarowanie energią w Belgii”, „Pięciometrowe zaspy z W. Brytanii”, „Stan klęski żywiołowej w północnych rejonach RFN”, „Gwałtowne oziębienie w Rumunii”, „Sparaliżowany ruch kolejowy w Jugosławii”, „Nadal trudna sytuacja w NRD”. Na tym tle informacje, iż „Surowa zima nie zaskoczyła Moskwy” mogła wywołać uśmieszek na niejednej zmarzniętej twarzy i pobudzić do sarkastycznych uwag. Także z propagandowych sloganów o budowie drugiej Polski (miała przecież rosnąć w siłę, a ludziom miało żyć się lepiej), tej zimy można było się tylko śmiać. Po cichu i to gorzko.

Zima stulecia a upadek komunizmu

Polacy byli wściekli na partię, która nie radziła sobie z kryzysem. „Nam nie trzeba Bundeswehry, nam wystarczy minus cztery” – szydzono. Sondaże wykazywały spadek zaufania do władzy i społecznego optymizmu. A także coraz powszechniejszą krytykę nieudolnych decydentów. 

Skutków zimy stulecia, wyrwanego miesiąca z produkcji, ogromnych perturbacji komunikacyjnych nie zdołaliśmy w gospodarce odrobić. Oddaliśmy do użytku wówczas mniej mieszkań niż planowano – nie 290 tysięcy, lecz dwieście osiemdziesiąt kilka tysięcy – mniej stali, mniej samochodów itd., itp. Było to poważną porażką rządu i oczywiście moją osobistą, jako że z racji swego stanowiska byłem człowiekiem identyfikowanym ze wszystkim, co się w kraju działo – przyznawał Gierek.

A historycy oceniają, że obok wyboru Karola Wojtyły na papieża i pielgrzymki Jana Pawła II do Polski, także i zima stulecia należała do decydujących czynników, które doprowadziły do wybuchu społecznego niezadowolenia w 1980 r. i powstania „Solidarności”. To z kolei (z drobną pomocą USA i Ronalda Reagana) w ostatecznym rezultacie doprowadziło do upadku sowieckiego imperium w Europie Środkowej oraz rozpadu ZSRR. Taki efekt surowej zimy raczej już Moskwę zaskoczył.

reklama

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button