reklama
SportWiadomość dnia

„Zostawieni na lodzie” – dramat HC GKS Katowice wzrusza kibiców w filmie dokumentalnym!

reklama

Choć w lidze nie odgrywali pierwszoplanowych ról, to na koniec sezonu zostali bohaterami. W tym filmie to jednak postacie tragiczne. "Zostawieni na lodzie" to filmowy dokument poświęcony hokeistom HC GKS Katowice. -Może ja się wkurzę, spakuje się i pojadę sobie, bo już dużo rzeczy wkur… – mówi jeden z bohaterów wyjątkowego filmu o HS GKS Katowice. Autorem filmu " Zostawieni na lodzie" jest Tomasz Pikul. Twórca dokumentu przez tydzień towarzyszył hokeistom w autobusie, w szatni oraz na lodzie. Półtoragodzinny film ukazuje fatalną sytuację zawodników katowickiego GKS. -Niektórzy potrafili rzucać swoimi ochraniaczami ze złości, padały ostre męskie słowa, widać było, że te porażki bolą ich, nie powszednieją im – mówi autor "Zostawieni na lodzie". Frustracja z meczu na mecz rosła coraz bardziej. Drużyna przegrywała spotkanie za spotkaniem. 1-16, 2-11. Takie porażki w tym sezonie, klub ze stolicy Śląska zaliczał notorycznie. Mimo woli walki, niemal do ostatniej minuty każdego spotkania, rozgrywki katowiczanie zakończyli na ostatnim miejscu w tabeli. –Nikt tak naprawdę nigdy nie zajął się taką drużyną, która jest kompletnym outsaiderem, gra bo gra, małe zainteresowanie, nikt im nie chce pomóc, przegrywają wysoko i osobiście ciekawiło mnie co napędza tych zawodników, co ich motywuje – mówi Tomasz Pikul, autor filmu "Zostawieni na lodzie".

 

 

reklama

W zespole brakowało niemal wszystkiego. Największym problemem było skompletowanie składu. Pod koniec sezonu kilku zawodników z klubu odeszło bo nie dostawali na czas wypłat. Trener w ostatnich spotkaniach miał do dyspozycji zaledwie dwunastu hokeistów. Do meczowej kadry rozważano nawet wpisanie prezesa klubu. -Dostawali takie porządne baty, lanie, ale nie było takiej możliwości, że oni wywieszą białą flagę i powiedzą, że my już się w to nie bawimy, bo nas non stop leją, to są hokeiści, a to są twardzi faceci – mówi Dariusz Domogała, prezes HC GKS Katowice. Taka sytuacja stała się tu niestety tradycją. Od kilku lat walczą nie tylko z rywalami. W ubiegłym sezonie zawodnicy nie mieli nawet czym grać. Przez brak kija w jednym ze spotkań nie wystąpił bramkarz. Nad hokeistami zlitowali się również kibice, którzy zbierali dla nich na wypłaty wynagrodzeń. -Nawet było takie powiedzenie w klubie, że na pytanie kiedy będą pieniądze, to była odpowiedź, pieniądze będą jak już was nie będzie – mówi Michał Krokosz, zawodnik HC GKS Katowice.

 

 

Gdyby nie wyjechali na lód, to za pół roku nikt nie by nie pamiętał, że w Katowicach istniał taki klub. Miasto zapewnia, że GKS nie zostawi w potrzebie. W tym roku na konto klubu z miejskiej kasy wpłynęło prawie 80.000 złotych. -My wiemy, że jest to katowicki klub z ogromnymi osiągnięciami, na pewno nie pozwolimy na to, żeby mu się stała krzywda. HC w dużej części funkcjonuje z pieniędzy dotacyjnych – mówi Sławomir Witek, naczelnik Wydziału Sportu i Turystyki UM w Katowicach. Tak od kilku lat funkcjonuje GKS Tychy. Tu jednak dotacja jest kilkukrotnie wyższa. W tym roku klub otrzyma od miasta ponad trzy miliony złotych. To wsparcie, które pozwala godnie walczyć o Mistrzostwo Polski. -Dzięki temu może zapewnić jak najlepsze funkcjonowanie sekcji, ale nic za darmo, bo w drugą stronę nasi hokeiści na terenie całego kraju godnie promują nasze miasto – mówi Michał Rus, rzecznik prasowy spółki Tyski Sport.

 

 

Niestety w hokejowej ekstralidze w miarę na normalnych zasadach funkcjonuje kilka zespołów. Pozostali grają tylko po to, żeby ci najlepsi mieli z kim rywalizować. -To jest takie odzwierciedlenie naszego parlamentu, gdzie spotykają się ludzie, którzy nie potrafią się dogadać – uważa Włodzimierz Sowiński, dziennikarz "Sport", ekspert hokejowy. I tak od kilku lat. A kolejne kluby za chwilę zaczną znikać z hokejowej mapy Polski. Już teraz coraz głośniej mówi się o finansowych problemach Polonii Bytom…

reklama

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button