reklama
REKLAMA
SportWiadomość dnia

Antoni Piechniczek Honorowym Obywatelem Chorzowa! To hołd dla legendarnego trenera [ZDJĘCIA]

reklama

29 sierpnia, podczas sesji Rady Miasta, Antoni Piechniczek oficjalnie został uhonorowany tytułem Honorowego Obywatela Chorzowa. To wyróżnienie otrzymał z rąk Prezydenta Andrzeja Kotali, a także Przewodniczącego Rady Miasta Waldemara Kołodzieja.

 

 

Od wyborów dzieli nas przerwa jak między jedynkami Karolaka 🙂

TOP 5 Silesia Flesz – premiera w niedzielę 19:50 w Telewizji TVS


Legendarny selekcjoner nie krył wzruszenia podczas swojej przemowy, a także w trakcie wysłuchiwania laudacji przygotowanej przez dra Jacka Kurka z Muzeum w Chorzowie.

reklama

Antoni Piechniczek był piłkarskim Mistrzem Polski w barwach Ruchu Chorzów. Reprezentował też Polskę. Po bogatej karierze piłkarskiej został trenerem. Prowadził Ruch Chorzów, Górnik Zabrze, a także kluby arabskie. Był selekcjonerem reprezentacji Polski, z którą zdobył 3. miejsce na Mistrzostwach Świata w Hiszpanii w 1982 roku.

 

– Chorzowianin, sportowiec, człowiek legenda. Można powiedzieć o strasznie bogatym paśmie sukcesów, człowiek, który przysporzył nie tylko chorzowianom, ale wszystkim Polakom wiele radości i dumy w związku z tymi sukcesami. Myślę, że człowiek, który dzisiaj może być przykładem. Jego postawa i sukcesy mogą być przykładem i inspiracją dla wszystkich młodych ludzi – mówi Andrzej Kotala, prezydent Chorzowa.

Oprócz występów w Ruchu Chorzów Antoni Piechniczek grał również w Legii Warszawa. Jako trener prowadził takie drużyny jak BKS Stal Bielsko-Biała czy Górnik Zabrze – później trenował m.in. reprezentacje Tunezji i Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Był pierwszym w historii polskiej piłki trenerem reprezentacji Polski, który mieszkał poza Warszawą, w Chorzowie. Dziś wspominał najważniejsze momenty w swojej sportowej karierze.

PRZECZYTAJ KONIECZNIE

POŻAR w kopalni KWK Knurów! Ewakuowano górników

W całej Polsce ogłoszono PIERWSZY STOPIEŃ ALARMOWY „ALFA”!

Proces kiboli Ruchu Chorzów przełożono na 11. września. Zobacz dlaczego!
– Na pewno mistrzostwo Polski numer 12 Ruchu Chorzów. Wtedy byłem kapitanem drużyny, więc to też dawało mi dodatkową satysfakcję. W reprezentacji nie miałem za dużo występów, ale pamiętam, że debiutowałem w takim meczu wygranym z Belgią 4:2, w eliminacjach do mistrzostw Europy – mówi Antoni Piechniczek, były trener reprezentacji Polski. Oprócz Antoniego Piechniczka wśród honorowych obywateli Chorzowa są jeszcze między innymi legendarny piłkarz Gerard Cieślik czy były prezydent RP Ignacy Mościcki.

Antoni Piechniczek Honorowym Obywatelem Chorzowa! To hołd dla legendarnego trenera (UM Chorzów)
Antoni Piechniczek Honorowym Obywatelem Chorzowa! To hołd dla legendarnego trenera (UM Chorzów)

 

Laudacja, wygłoszona w dniu przyznania Antoniemu Piechniczkowi tytułu Honorowego Obywatela Chorzowa

Antoni Piechniczek jest hajduczaninem, chorzowianinem, Ślązakiem, Polakiem, Europejczykiem i obywatelem Świata… Jest sportowcem i jedynym w historii polskiej piłki nożnej trenerem, który z prowadzoną przez siebie drużyną dwukrotnie zdobył mundialowy awans. Jeden z nich, ten pierwszy, hiszpański z 1982 roku przyniósł Polakom trzecie miejsce. Piłkarze Antoniego Piechniczka powtórzyli wcześniejszy (o osiem lat) wyczyn orłów Kazimierza Górskiego. Tyle że reprezentacja pod wodzą Antoniego Piechniczka osiągnęła ten sukces w cieniu stanu wojennego i w kontekście tyleż tragicznej, co groteskowej kondycji ówczesnego polskiego państwa oraz przygnębienia w polskim społeczeństwie. Metaforycznym tego obrazem stało się m.in. skandaliczne „klepisko” w Santa Cruz, gdzie po przybyciu do Hiszpanii polscy zawodnicy mieli trenować w pierwszej fazie zawodów. To nie koniec… Przed ważnym, drugim meczem z Włochami czekała ich jeszcze nieprzespana (dla większości) noc z powodu braku w hotelu klimatyzacji. Upały były wtedy w Hiszpanii nie do zniesienia. Jeden z zawodników spędził tamtą noc z mokrym ręcznikiem na głowie na balkonie hotelowego pokoju. Jak wspominał inny „woda w basenie była cieplejsza niż [ta zimna – J.K.] w łazience”. Podczas owego sławetnego mundialu Antoni Piechniczek zabrał podopiecznych do sanktuarium w Montserrat. I właśnie dlatego nazajutrz czytelnicy hiszpańskich gazet zobaczyli, jak Włodzimierz Smolarek zapala świecę przed wizerunkiem czczonej tam Najświętszej Maryi Panny.

W tamtej dramatycznej chwili polskiej historii XX wieku, zaniedbana przez działaczy i władze drużyna prowadzona przez Antoniego Piechniczka nie tylko odniosła sportowy sukces, ale walka, poświęceniem i oddaniem odradzała tak bardzo potrzebną Polakom nadzieję… Czyż nie to samo nadal pamięta się nad Wisłą i Odrą, myśląc o dwóch bramkach strzelonych ZSRR przez innego honorowego obywatela Chorzowa – Gerarda Cieślika – 20 października 1957 r. na Stadionie Śląskim? Piętnastoletni Antoni Piechniczek był na tamtym meczu.

Wielu kibiców do dziś wspomina, jak w akcie sprzeciwu wobec brutalnego faulu na polskim zawodniku podczas towarzyskiego meczu Polska-Turcja w 1985 roku trener Antoni Piechniczek zerwał się z ławki i odebrał piłkę przerywając akcję nie mogąc dać zgody na jawną niesprawiedliwość. Taki był zawsze i takim pozostał – uczciwym, odważnym, szczerym, ale także potrafiącym, co być może najtrudniejsze… przyznać się do popełnianych błędów. Jakże wytrwale towarzyszył Waldemarowi Matysikowi, gdy ten długo i boleśnie odchorowywał hiszpański mundial… Gdy Antoni Piechniczek dotarł w końcu po nim z rodziną do swojego mieszkania przy ul. Wrocławskiej w Chorzowie, czekały na niego tłumy mieszkańców Hajduk i całego Chorzowa. Sąsiedzi postawili bramę triumfalną. A on sam przemówił stojąc w oknie. Trudno było nie skojarzyć tej chwili z inną, sprzed trzech zaledwie lat z Krakowa, gdy odwiedził to miasto podczas I pielgrzymki do Polski Jan Paweł II. Żona Antoniego Piechniczka – Zyta wspominała, że przez dwa przynajmniej tygodnie nie zamykała drzwi mieszkania i tylko czasem przyklejała kartkę: „prosimy o godzinę przerwy, żebyśmy mogli zjeść posiłek”. Otrzymywane wówczas przez Antoniego Piechniczka kwiaty zdobiły ołtarze hajduckiego kościoła WNMP, tego samego, w którym Antoni Piechniczek ochrzczony został w 1942 roku. Urodził się nieomal w tym samym czasie, gdy w obozie koncentracyjnym ginął męczeńską śmiercią niezapomniany hajducki proboszcz bł. ks. Józef Czempiel. Obie daty dzieli zaledwie dzień (3 i 4 maja 1942 roku). Ojciec Antoniego, Emil także nie przeżył wojny…

Na pierwszy mecz „Ruchu” Chorzów (który grał wtedy z „Polonią” Warszawa) Antoniego zabrała babcia Jadwiga. Jej bracia – Bartoszkowie znaleźli się wśród założycieli klubu w 1920 roku. Mecz odbył się w 1948 roku. I choć Antoś nie był jeszcze wtedy pewny którzy piłkarze są z jakiej drużyny, zakochał się w futbolu… Odtąd pasjami chodził na piłkarskie zawody. W Szkole Podstawowej nr 32 (obecnie im. bł. ks. Józefa Czempiela) odniósł pierwszy sportowy sukces. Był kapitanem drużyny, która zdobyła mistrzostwo szkół podstawowych Chorzowa Batorego.

Potem Antoni uczył się w nieodległym Technikum Mechanicznym (dziś Zespół Szkół Technicznych i Ogólnokształcących nr 3). Dzięki Józefowi Murgotowi, nauczycielowi wychowania fizycznego z ówczesnego chorzowskiego Technikum Górniczego, a zarazem założycielowi pierwszej w Polsce szkółki piłkarskiej dla młodzieży, Antoni został piłkarzem Międzyszkolnego Klubu Sportowego „Zryw”. W 1959 roku za przyczyna Edwarda (Ewalda) Cebuli po raz pierwszy zagrał na Zachodzie Europy, wyjeżdżając z reprezentacją juniorów na turniej wielkanocny do Cannes. W roku 1960 „Zryw” Chorzów z Antonim Piechniczkiem i także dzięki przez niego strzelonym bramkom zdobywa mistrzostwo Polski juniorów.

Antoni marzył o grze w „Ruchu”, ale nie chciał marnować czasu na ławce rezerwowych, więc wybrał „Naprzód” Lipiny. Gdy w jednym z najbardziej kluczowych dla tej drużyny meczu, z powodu – jak ocenili obserwatorzy – postawy sędziego nie dostała się ona do wymarzonej do I Ligi, a wzburzeni kibice wbiegli na murawę, Antoni Piechniczek osobiście osłonił sędziego. Taki właśnie był… W ostatniej klasie technikum należało mu się stypendium naukowe, ale zrezygnował z niego twierdząc, że grając już w piłkę zarabia, a pieniądze przydadzą się komu innemu.

W 1961 roku Antoni Piechniczek bez trudu dostał się na Akademię Wychowania Fizycznego w Warszawie. Tam spotykał największe postacie polskiego sportu nie mając jeszcze świadomości, że niebawem i on sam do nich dołączy. W 1962 zadebiutował w Legii Warszawa, której trenerem był – wówczas mało znany – Kazimierz Górski. W 1964 roku Antoni Piechniczek zdobył z tą drużyną Puchar Polski. A gola strzelił dla tej drużyny już w pierwszym meczu zagranym w ekstraklasie. Rok później obronił pracę magisterską, ukończył studia i opuścił Warszawę, by wrócić do Chorzowa. Wreszcie – mimo desperackich prób ze strony Legii, zmierzających do zatrzymania cennego zawodnika, zagrał w ukochanym „Ruchu”, drużynie z rodzinnego miasta. Wiedział, że Warszawa, a w niej Legia, stwarzają większe perspektywy, ale „Ruch” to był „Ruch”, to był Chorzów, rodzinne Hajduki, korzenie, ukochana narzeczona Zyta, z którą 28 sierpnia 1965 roku wziął ślub. Rok później na świat przyszło pierwsze z trojga dzieci Państwa Piechniczków, Joanna.

W 1967 roku Antoni Piechniczek w wygranym meczu z Belgią zadebiutował jako reprezentant Polski. Urodził mu się w tym czasie syn Tomasz. A w następnym roku Antoni Piechniczek odniósł swój największy sukces jako piłkarz, zdobywając wraz z „Ruchem” tytuł mistrzowski i grając we wszystkich 26 meczach ligowego sezonu. Ten ostatni, z „Górnikiem” Zabrze na Stadionie Śląskim, przy udziale 80 tysięcy widzów, okazał się najważniejszy. Jeden z piłkarzy wspomina, że Antoni Piechniczek był w tej drużynie jedynym, który na mecze wyjazdowe brał ze sobą książki. Uwielbiał czytać i tym również wyróżniał się spośród piłkarskich kolegów, niejednemu zresztą pomagając w nauce…

Potem nastał czas gry we francuskim Châteauroux. A w 1973 roku Antoni Piechniczek nie był już piłkarzem – rozpoczął karierę trenerską od pracy z BKS Bielsko-Biała… Niebawem (w 1974 roku) na świat przyszło trzecie dziecko Państwa Piechniczków, córka Justyna. W Bielsku odkrył 21-letniego bramkarza Józefa Młynarczyka. Potem trenował „Odrę” Opole, brawurowo wprowadzając ją do ekstraklasy w sezonie 1975/1976. W tej drużynie pomógł mocno rozwinąć się talentowi Romana Wójcickiego. Grał u niego także Józef Klose, ojciec światowej sławy Mirosława, po latach najskuteczniejszego piłkarza mundiali. Z „Odrą” Antoni Piechniczek zdobył Puchar Ligi Polskiej. Niedługo potem został w plebiscycie „Piłki Nożnej” trenerem roku 1978. W 1979 roku przyjął funkcje szefa wyszkolenia Okręgowego Związku Piłki Nożnej w Katowicach i gdy wydawało się, że właśnie powrócić ma do Ruchu… w chwili dotkliwego kryzysu kadry narodowej został na przełomie 1980 i 1981 roku jej selekcjonerem. Zamieszkał w Chorzowie. Nigdy wcześniej w historii polskiej piłki nożnej trener reprezentacji nie mieszkał poza Warszawą… Potem był dalsze wydarzenia, wśród nich wspomniany Mundial w Hiszpanii i ten drugi w Meksyku w 1986, gdzie drużyna polska dotarł do 1/8 finału. W następnym roku zdobył mistrzostwo Polski z „Górnikiem” Zabrze. Do kadry Antoni Piechniczek wrócił jeszcze w połowie lat dziewięćdziesiątych. Jako trener poprowadził w sumie 73 oficjalne mecze z polską reprezentacją. „Gdyby [trener Piechniczek] został na stanowisku selekcjonera, na pewno grałbym w piłkę co najmniej trzy lata dłużej” – wspominał Zbigniew Boniek. Czyż trzeba więcej dla puenty…

To oczywiście nie był koniec. Zwycięstwa, porażki, karkołomne politycznie lat osiemdziesiąte XX w. Prowadzenie reprezentacji Tunezji (z którą wziął udział w Igrzyskach Olimpijskich w Seulu) i Zjednoczonych Emiratach Arabskich oraz klubów arabskich, praca w PZPN (w tym w charakterze wiceprezesa zarządu PZPN), działalność w śląskim sejmiku wojewódzkim i polskim senacie, praca uczelnianego wykładowcy, eksperta telewizyjnego. Ale także a może przede wszystkim ukochany dom w Wiśle, w którym nigdy nie zapominając o Chorzowie mieszka…. Odznaczony Krzyżem Oficerskim Odrodzenia Polski i Medalem Kalos Kagathos dzisiaj 29 sierpnia oku Pańskiego 2019 zostaje honorowym obywatelem miasta, które jest z Niego dumne, Miasta Chorzów.

Trwa Antoniego Piechniczka piękne życie, piękne, bo niełatwe, piękne, bo pełne sukcesów zawdzięczanych talentom, ciężkiej pracy i wytrwałości, ale także i odwagi znoszenia porażek i nieżyczliwości otoczenia, piękne, bo zawsze wierne temu, co od początku i co bez końca, piękne, bo prawdziwe i godne naśladowania…
Jacek Kurek Chorzów, 29.08.2019 r.

 

Treść Laudacji wiele zawdzięcza kompetentnej książce Pawła Czado i Beaty Żure. Piechniczek. Tego nie wie nikt, wydanej w Warszawie w 2015 r.

źródło: UM Chorzów
red: W.Żegolewski

reklama

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button