Dworzec kolejowy w Dąbrowie Górniczej – Ząbkowicach dostanie drugie życie
Dworzec kolejowy popada w ruinę, ale ma dostać drugie życie. Historyczny obiekt w Dąbrowie Górniczej – Ząbkowicach został po staraniach społeczników wpisany do wojewódzkiego rejestru zabytków prawie 2 lata temu. Nieco ponad miesiąc temu znalazł się na liście inwestycji PKP S.A. I wszystko wskazuje na to, że uda się go ocalić.
„To, co było nie mocą i to, czego nie udawało się zrobić przez całe lata, to uda się zrobić dzięki programowi modernizacji dworców. Dzięki temu, ze ta inwestycja została wprowadzona już do tego programu” – mówi członek Rady Ministrów Michał Wójcik.
Choć o ujęciu tego obiektu w programie spółka kolejowa zadecydowała ponad miesiąc temu, to minister Wójcik postanowił skorzystać z okazji i wytknąć władzom Dąbrowy Górniczej, że nie potrafiły zawalczyć o będący w fatalnym stanie budynek dworca.
– To jest decyzja sprzed kilku tygodni, ale decyzja, która ratuje to miejsce. Żałuję tylko, że pan prezydent i władze miasta nigdy się ze mną nie skontaktowały. Nigdy nie byli zainteresowani tym. Jakby byli, to by nawet tu przyjechali. Ale widać, że to miejsce nie ma dla nich żadnego znaczenia – mówi Michał Wójcik, minister, członek Rady Ministrów.
Sam obiekt może nie jest szczególnie cenny architektonicznie, ale ma bogatą historię. Wzniesiono go w latach w latach 60. XIX w. na trasie ówczesnej Drogi Żelaznej Warszawsko-Wiedeńskiej. To jeden z najstarszych budynków dworcowych na terenie Zagłębia Dąbrowskiego.
– Tutaj z każdego okresu istnienia można by opowiedzieć o nim ciekawą historię. Począwszy od tego, że bywał tu Józef Piłsudski jako młody działacz nielegalne partii PPS. Poprzez to, że przeciwnicy Piłsudskiego, czyli narodowcy, wysłali depeszę wzywającą wszystkich pracowników kolei Warszawsko- Wiedeńskiej do bojkotu języka rosyjskiego – mówi Andrzej Lorenc, miłośnik lokalnej historii.
Można powiedzieć, że dzisiaj również dworzec jest świadkiem politycznej rywalizacji. Była kandydat Prawa i Sprawiedliwości na prezydent Dąbrowy Górniczej, która zrezygnowała wie dokładnie co zrobiłaby na miejscu obecnie zajmującego to stanowisko Marcina Bazylaka.
– Dobry gospodarz wie, co zrobić. Co ja bym zrobiła? Oczywiście, skorzystała z oferty, którą przedstawiła spółka PKP S.A., czyli nieodpłatnie przejęłabym ten budynek, który przeszedłby na własność miasta, wyremontowałabym go i oddała do użytku mieszkańcom – mówi Tatiana Duraj-Fert, Dąbrowskie Inicjatywy Społeczne.
Miasto odpowiada prosto – ten budynek ma swojego właściciela, który doprowadził nieruchomość właśnie do takiego stanu.
– Przejęcie ruiny, bo wszystkie te budynki były ruinami, które przez lata nie były konserwowane i zabezpieczane, oznaczałoby dla miasta wydatek rzędu od kilkunastu do kilkudziesięciu milionów złotych. Dla przykładu, koszt remontu budynku w centrum Dąbrowy Górniczej jest to ponad 16 mln zł – mówi Bartosz Matylewicz, Urząd Miejski w Dąbrowie Górniczej.
Według ministra koszt inwestycji to kilkanaście milionów złotych. PKP na razie o kosztach czy terminie rozpoczęcia prac w Ząbkowicach nie mówi.
– Jest jednak zbyt wcześnie, żeby mówić o szczegółach inwestycji, gdyż jest ona na etapie przygotowania, ale na pewno będzie to kompleksowa przebudowa budynku dworca – mówi Bartłomiej Sarna, PKP S.A.
Jednak na pewno śmiało można już mówić, że kampania wyborcza w Dąbrowie Górniczej powoli startuje. Im bliżej wyborów, tym może być więcej takich dobrych wiadomości dla mieszkańców.
Autor: Łukasz Kądziołka